Żużel. Zmiany w Grand Prix. Greg Hancock ma swój pomysł na mistrzostwa

Newspix / Marcin Karczewski. / Na zdjęciu: Greg Hancock w Grand Prix
Newspix / Marcin Karczewski. / Na zdjęciu: Greg Hancock w Grand Prix

- Być może mistrzowie Australii i USA powinni mieć automatyczny awans do Grand Prix - proponuje Greg Hancock. Były mistrz świata uważa, że takie rozwiązanie pozwoliłoby otworzyć żużlową elitę na nowe rynki.

W tym artykule dowiesz się o:

W sobotę poznaliśmy długo wyczekiwane zmiany w cyklu Speedway Grand Prix (czytaj więcej o tym TUTAJ). Od roku 2020 pozostanie w mistrzostwach będzie mieć zagwarantowanych jedynie sześciu najlepszych zawodników. Do tego dokonano modyfikacji systemu punktowego, a BSI będzie przyznawać aż pięć stałych "dzikich kart".

Do nowości regulaminowych można mieć sporo zastrzeżeń (czytaj więcej o tym TUTAJ). Zatwierdzone zmiany nie są też chyba tym, czego oczekiwał Greg Hancock. Czterokrotny mistrz świata podzielił się z kibicami swoją opinią na Twitterze.

Czytaj także: Speed Car Motor rozpalił kibiców transferami

"Czas na otwartą dyskusję ludzie. Być może mistrzowie Australii i USA powinni mieć automatyczny awans do Grand Prix. Wtedy do dyspozycji byłyby tylko trzy stałe "dzikie karty". To szansa, by w mistrzostwach świata pojawili się zawodnicy z innych nacji" - napisał Hancock.

ZOBACZ WIDEO Emil Sajfutdinow: Nie spełniłem swoich marzeń. Zazdroszczę tytułu Zmarzlikowi

Z czterokrotnym mistrzem świata zgodził się Jason Crump. "Dobry pomysł Jankesie. Przecież to przede wszystkim mistrzostwa świata" - napisał Crump.

Pomysł Hancocka jest ciekawy, bo przecież i tak bardzo często o "dzikich kartach" decyduje klucz geograficzny. Najrzadziej z nominacji BSI korzystają Polacy, bo nasz kraj ma dość dużo przedstawicieli w SGP. W przeszłości zdarzało się jednak, że wśród stałych uczestników nie było Australijczyka, Szweda czy Duńczyka i to przedstawiciel tej nacji otrzymywał zaproszenie do Grand Prix.

W ostatnich latach Australijczycy mają jednak swoich reprezentantów w cyklu. Zostawali oni nawet mistrzami świata - Chris Holder sięgnął po tytuł w roku 2012, a Jason Doyle w 2017. Wprawdzie Holder wypadł z mistrzowskiej stawki, ale od nowego sezonu do Doyle'a w SGP dołączy Max Fricke.

Problem dotyczy przede wszystkim USA, gdzie poziom żużla od dawna jest na niskim poziomie i odstaje od reszty narodów. Dość powiedzieć, że dziesięć tytułów mistrza kraju ma Billy Janniro. Sam Hancock natomiast od wielu lat nie brał udziału w mistrzostwach USA.

Czytaj także: Kułakow podziękował Unii za miniony sezon

Sam Janniro od dość dawna nie ściga się w Europie, więc trudno też oczekiwać, aby wniósł w takiej sytuacji coś do SGP. 39-latek z miejsca stałby się kandydatem do ostatniego miejsca w klasyfikacji generalnej mistrzostw. Czy to pozytywnie wpłynęłoby na rozwój speedwaya w USA? Mocno wątpliwe.

Komentarze (18)
avatar
RECON_1
3.11.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
A może i przedstawiciele innych nacji też by mieli takie prawo? 
dalavega
3.11.2019
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Ja mam lepszy pomysł Greg-bezposredni awans do GP powinni mieć również mistrzowie Francji,Włoch, Słoweni i Chorwacji! 
avatar
w lewo
3.11.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
To może jeszcze ustalić, że najstarszy zawodnik cyklu ma przyznawany z urzędu tytuł IMŚ? 
avatar
yes
3.11.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czyli trochę i z cyklu z poprzedniego roku i z eliminacjji, reszta wyznaczono z klucza. Co na to Argentyna? 
avatar
brak_zawodnika
3.11.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Mistrzowie Australii i USA mogą brać udział w eliminacjach do GP i tam tak jak każdy wywalczyć sobie awans. Nie widzę powodu by ich w taki sposób premiować, podobnie z resztą jak IMŚJ czy IME. Czytaj całość