Żużel. Wywalili tylko Kildemanda, wzięli Iversena i znów będą wielcy? On ma radykalnie zmienić oblicze Stali Gorzów

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Niels Kristian Iversen
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Niels Kristian Iversen

Niels Kristian Iversen odmieni Stal Gorzów na tyle, że ta po roku przerwy, z drużyny broniącej się przed spadkiem, włączy się teraz do walki o medale? Zdania na ten temat są mocno podzielone.

Stal Gorzów praktycznie do końca sezonu drżała o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Siódme miejsce po rundzie zasadniczej sprawiło, że Bartosz Zmarzlik i spółka byli zmuszeni do jazdy w meczach barażowych.

Katastrofy uniknięto wygrywając dwumecz przeciwko Arged Malesie TŻ Ostrovii. Głównym winowajcą takiego stanu rzeczy okrzyknięto Petera Kildemanda. - Duńczyk był niewypałem, cały sezon jeździł do tyłu. Proszę sobie policzyć wszystkie mecze, przeanalizować jak je zawalał - mówi Władysław Komarnicki.

CZYTAJ TAKŻE: Świderski nie wpakował się na minę. Biorąc tę robotę może tylko wygrać

O tym, że dla Kildemanda nie ma przyszłości w Gorzowie wiadomo było od dawna. Fatalnego 30-latka zastąpiono powracającym po dwóch latach przerwy rodakiem - Nielsem Kristianem Iversenem. Na tym transfery w Stali zakończono. Reszta zespołu uwikłanego w kiepski sezon została, a jednak Honorowy Prezes twierdzi, że ta jedna roszada wystarczy, aby niemal jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienić oblicze zespołu prowadzonego przez Stanisława Chomskiego.

ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm

- Gdyby nie jego (Kildemanda) postawa, zamiast w barażach weszlibyśmy do play-offów, nie mam co do tego wątpliwości. Brak pierwszej czwórki i szorowanie dna tabeli obciążają jego konto od "a" do "z" - rzuca bez ceregieli. - Iversen przypominając sobie najlepsze lata zdobywał między siedmioma a jedenastoma punktami. Jego wciąż na takie rezultaty stać - dodaje.

Odczytując słowa Komarnickiego gorzowianie wiążą z Iversenem ogromne nadzieje. Stal z nim znów ma być wielka i po roku przerwy skutecznie włączyć się do walki o medale. Nieco bardziej powściągliwy w ferowaniu wyroków jest za to Marian Maślanka. - Nie sprowadzałbym wszystkiego do przetasowań w linii Kildemand-Iversen - twierdzi.

Były szef klubu z Częstochowy zwraca uwagę, że Iversen sam nic nie zrobi, ale jest też pewny, że do góry pójdzie reszta zespołu, głównie juniorzy i drugie największe rozczarowanie minionych rozgrywek w barwach Stali - Krzysztof Kasprzak. - Lepszy będzie na pewno również Anders Thomsen. Debiutancki sezon w PGE Ekstralidze za nim. Co by nie powiedzieć, poradził sobie całkiem nieźle. Zebrał odpowiednie doświadczenie i wie już z czym to się "je" - zaznacza.

- Ale rzeczywiście, biorąc pod uwagę, że ostatnimi czasy, co drugi rok udany ma Kasprzak, teraz wypada, że będzie silnym punktem drużyny. Mateusz Bartkowiak jest w podobnej sytuacji co Thomsen. Chłopak ma olbrzymie predyspozycje, ale jest jeszcze młody i przejechanie całych rozgrywek w wieku szesnastu lat na pewno zaprocentuje. Formacja juniorska będzie mocniejsza - wlewa optymizm w Stalowe serca Maślanka.

CZYTAJ TAKŻE: Zmarzlik wart 10 milionów? Występy w reklamach kwestią czasu

Źródło artykułu: