Żużel. Grand Prix zmierza w kierunku F1? Wojciech Dankiewicz: "W każdej z dyscyplin dałoby się znaleźć coś tożsamego"

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik w kasku żółtym, Leon Madsen w białym
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik w kasku żółtym, Leon Madsen w białym

Kwalifikacje, nowy system punktacji czy obecność na dużych stadionach zrodziły porównania żużlowego Grand Prix do Formuły 1. - W każdej z dyscyplin dałoby się znaleźć coś tożsamego - odbija piłeczkę Wojciech Dankiewicz.

W tym artykule dowiesz się o:

Od nowego sezonu obowiązywać będą nowe zasady punktacji. To już siódma taka zmiana od początku funkcjonowania cyklu Grand Prix (1995). Zawodnicy będą mieli przyznawane punkty w zależności od zajętego miejsca. To, a także przeprowadzanie kwalifikacji oraz obecność zawodów na dużych stadionach, zrodziło porównania żużla do Formuły 1.

- Jeżeli doszukujemy się podobieństw, w każdej z dyscyplin dałoby się znaleźć coś tożsamego, jeśli chodzi o organizację. Szczerze mówiąc nie tęsknię za Formułą 1, poza nakładami finansowymi, jakie tam są, bo to byłby ogromny motor napędowy dla żużla. Wiązałoby się to z wyjazdami poza Europę. Wszyscy marzą, żeby GP wróciło na inne kontynenty - ocenił Wojciech Dankiewicz w rozmowie z WP SportoweFakty.

Czytaj także: Żużel według Jacka: Problemem Falubazu jest bezkrólewie. Żyto nie wziął łatwiejszej pracy (felieton)

- Nie wiem, skąd wzięło się porównanie żużla do Formuły 1. Bo to sport motorowy? W Formule 1 nie podoba mi się wyścig technologiczny. Widzimy na początku sezonu, że będą jedna czy dwie stajnie dominowały i widzimy dwa bolidy z przodu. Widzimy, co się stało z Robertem Kubicą, który jest świetnym kierowcą, a nie odnalazł się w słabym teamie - dodał ekspert portalu WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy

Byłemu menadżerowi nie podoba się wszechobecny w Formule 1 wyścig technologiczny, który pochłania ogromne nakłady finansowe. Przekłada się to na to, że nie wszystkie teamy mogą pozwolić sobie na zbudowanie konkurencyjnego bolidu, co widać chociażby na przykładzie Roberta Kubicy i Williamsa.

- Kiedyś rozmawiałem z Piotrem Protasiewiczem, którego syn jeździ w kartingach i bardzo dobrze się tam spisuje. Powiedział, że F1 to taka dyscyplina, w której bardzo duże znaczenie mają środki finansowe i to widać. Gdzie są pieniądze, tam są dobre stajnie. W żużlu też mamy wyścig technologiczny. Może nie aż taki, bo są pewne ograniczenia i nie ma aż tylu pieniędzy, żeby pewne rzeczy wprowadzić. Widzimy, że stawka jest dość wyrównana. Dochodzi przecież do sytuacji, że zawodnik, na którego nikt nie stawia, wygrywa albo jest w czołówce. W Grand Prix nie decyduje tylko czynnik mechaniczny, ale też czynnik ludzki - powiedział Wojciech Dankiewicz.

Czytaj także: Dobry rezerwowy do wzięcia. Lepiej dać teraz 60 tysięcy niż czekać na upadek klubu

- Myślę, że najbardziej żużel do F1 zbliżyły kwalifikacje, aczkolwiek w speedwayu to inaczej wygląda. Wiadomo, że w żużlu zawodnicy wybierają pola startowe na kolejny dzień, gdzie tor może się zmienić. W F1 do tego nie dochodzi, chyba że spadnie deszcz, ale wtedy zawodnicy wiedzą, że trzeba założyć inne opony. W żużlu zawodnik po równaniu warunki może mieć zmienione. Organizacyjnie możemy to porównać, ale kwalifikacje mamy też chociażby w skokach narciarskich - dodał.

Nasz ekspert podobieństw upatrywałby się nie w Formule 1, ale - co na pierwszy rzut oka może być zaskakujące - w skokach narciarskich. Dość powiedzieć, że po tym, jak Bartosz Zmarzlik został mistrzem świata, zaczęto nazywać go Kamilem Stochem polskiego żużla, Adamem Małyszem z kolei miałby być Tomasz Gollob.

- Dla mnie dyscypliną bardziej tożsamą z żużlem, i tu mogę zdziwić, są skoki narciarskie. Od paru lat upatruję podobieństwa. Tam też zawodnicy jeżdżą busami, w ciągu siedmiu dni mogą wziąć udział w kilku imprezach, muszą walczyć z ustawieniem sprzętu, czyli np. smarowaniem nart, szukają różnych rozwiązań technicznych, wiele zależy od warunków pogodowych. Mamy non stop jakieś emocje - powiedział.

- Wyścig żużlowy trwa minutę, a tam też zawodnik co minutę siada na belce startowej, z tą różnicą, że nie czterech, a jeden. Za Formułą 1 nie tęsknię, poza nakładami finansowymi, które tam są i pięknymi obiektami, ale jest to wprost proporcjonalne do pieniędzy - skomentował Wojciech Dankiewicz.

Kończąc temat związany z żużlem, ekspert portalu WP SportoweFakty dodał, że jego marzeniem jest zorganizowanie turnieju Super Grand Prix na torze w Pardubicach, gdzie zawodnicy mogliby ścigać się po sześciu spod taśmy, a jednocześnie otrzymywaliby więcej punktów do klasyfikacji generalnej cyklu. Z całą pewnością byłaby to spora innowacja.

Źródło artykułu: