Nie tak dawno w rozgrywkach ligowych w Wielkiej Brytanii można było oglądać zespół Oxford Cheetachs. Klub wycofał się jednak z rywalizacji w roku 2007, po tym jak został pozbawiony dostępu do stadionu. Na arenie odbywały się jeszcze wyścigi chartów, ale z tych zrezygnowano pięć lat później.
Od tego momentu rozpoczęła się batalia o uratowanie stadionu. Jego wyburzenie sprawiłoby bowiem, że w mieście powstałby dość atrakcyjny grunt z punktu widzenia deweloperów.
Czytaj także: Eurosport Events chce przejąć żużel
W obronie stadionu wystąpiła grupa ochotników pod nazwą "Save Oxford Stadium". Właśnie odniosła ona pierwszy sukces, bo rada miasta zatwierdziła plan, który może doprowadzić do wskrzeszenia żużla na obiekcie.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
Miasto Oxford jest bowiem w trakcie tworzenia Planu Lokalnego 2034, który ma zawierać najważniejsze inwestycje dla okolicy i decydować o tym, jakie budynki mogą powstać w danej części miasta. Wpisanie w plan restrykcji dotyczącej zachowania stadionu będzie pierwszym krokiem ku uratowaniu żużla
Rada miasta może też wziąć pod uwagę odkupienie terenu od firmy Cowley Property Investments Ltd, jako "środek ostateczny", jeśli nie spodoba mu się nowo nakreślona wizja. Byłaby to jednak inwestycja krótkoterminowa.
- Mamy świadomość, że obecny właściciel gruntów, na których położony jest stadion może nie chcieć z nami współpracować. W tych okolicznościach będziemy musieli skorzystać z obowiązkowego przejęcia, aby kontynuować nasze plany - powiedział "Oxford Mail" Alex Hollingsworth, który w mieście zajmuje się sprawami nieruchomości.
Czytaj także: Greg Hancock ma z kogo czerpać wzorce
Miasto Oxford wolałoby jednak, aby stadion pozostał własnością prywatną i działalność prowadził na nim jeden z biznesmenów. - Nie chcemy, by obiekt stał się własnością publiczną. Nie mamy w planach zarządzania stadionem. Raczej nie zdecydowalibyśmy się na coś takiego - dodał Hollingsworth.