Niegdyś Krzysztofa Mrozka określono mianem "Jamesa Bonda z Rybnika". Było to nawiązanie do plakatu, jaki promował jeden z meczów rybnickiej drużyny w PGE Ekstralidze. W końcu sternik śląskiego klubu słynie ze swoich okularów przeciwsłonecznych i białej koszuli.
Podczas gdy filmowy Bond zwykł rozbrajać bomby przed czasem, Mrozek zdetonował ją już po fakcie. Kibice w Rybniku udali się czwartek na spotkanie do miejskiej biblioteki z nadzieją, że usłyszą informację o podpisaniu kontraktu z Gregiem Hancockiem. Do niczego takiego nie doszło i spora część fanów wyszła ze spotkania rozczarowana.
Czytaj także: Piękne pożegnanie Milika z Betard Spartą
- Może się okazać, że przed północą dostaniemy kontrakt podpisany przez Hancocka. Kontakt jest utrudniony i proszę tozrozumieć ze względu na jego sytuację rodzinną - tłumaczył kibicom Mrozek.
ZOBACZ WIDEO Cieślak o odejściu Miedzińskiego z Włókniarza. "Dużo do powiedzenia miał jego sponsor"
W piątek PGG ROW Rybnik przekazał dobrą nowinę. Hancock ostatecznie odesłał do klubu podpisany kontrakt. Jednak zdrowie jego małżonki jest dla 49-latka najważniejsze, więc nadal nie wiadomo, kiedy i czy zobaczymy byłego mistrza świata w zielono-czarnych barwach.
PGG ROW potrzebował Hancocka jak powietrza, bo to ciągle żużlowiec, który ma potencjał być liderem na poziomie PGE Ekstraligi. Mimo rocznej przerwy w startach. Istnieje ryzyko, że walka jego małżonki z nowotworem piersi przedłuży się, przez co Amerykanina nie zobaczą na Górnym Śląsku ani razu. Jednak "Rekiny" są w takiej sytuacji, że muszą zaryzykować. W ostateczności nic nie stracą.
Czytaj także: PGG ROW Rybnik przedstawił skład na sezon 2020
Podpisanie kontraktu oznacza, że w przypadku pozytywnych wieści od Jennie Hancock, a za wygranie walki z chorobą mocno trzymamy kciuki, PGG ROW nie będzie musiał czekać do otwarcia okienka transferowego w maju. Jeśli wszystko będzie dobrze, beniaminek będzie mieć Hancocka już od pierwszej kolejki PGE Ekstraligi.
Zgarnięcie Hancocka oznacza też, że w Rybniku mamy mały przesyt w formacji seniorskiej. Bo przecież oprócz Amerykanina w klubie znaleźli się Vaclav Milik, Andrzej Lebiediew, Troy Batchelor, Siergiej Łogaczow, Robert Lambert, Kacper Woryna i Mateusz Szczepaniak. Oznacza to pięciu obcokrajowców na trzy pozycje. Woryna i Szczepaniak mają bowiem pewne miejsce w składzie jako Polacy, a Lambert przewidziany jest do jazdy z numerem 8/16. Trener Piotr Świderski będzie mieć spory ból głowy.