Żużel. Łatwiej być ekspertem niż szkoleniowcem? Żużlowcy po skończeniu karier nie garną do trenerki

Niewielu polskich żużlowców po zakończeniu kariery decyduje się na pracę w roli trenera. Znacznie częściej można ich spotkać jako ekspertów w telewizji. - Być może wśród prezesów nie ma zaufania do młodzieży - mówi Piotr Świderski.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
W sezonie 2020 oczy wielu kibiców będą zwrócone na Piotra Świderskiego, który podjął się trudnej misji - poprowadzenia PGG ROW-u Rybnik w PGE Ekstralidze. Będzie to trenerski debiut byłego żużlowca, który w maju skończył 36 lat.

W polskim żużlu próżno szukać jednak tak młodych szkoleniowców. Dominują osoby z 20-letnim stażem, a nawet i większym. Za to wielu byłych, młodych zawodników trafia do telewizji i udziela się w roli ekspertów. Tę drogę obrali ostatnio m.in. Dawid Stachyra, Robert Wardzała, Sebastian Ułamek czy Tomasz Piszcz.

Czytaj także: Z żużlowego piekła do nieba. Zawodnicy dostali drugą szansę

- Nie wiem czy ekspertowi telewizyjnemu jest łatwiej. Skąd się bierze brak młodych trenerów? Myślę, że nie ma wśród prezesów zaufania do młodzieży. Nie uważam, by nasza wiedza na temat żużla była mniejsza - powiedział nam Świderski.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają

Ze Świderskim zgadza się Jacek Frątczak, który do niedawna prowadził Get Well Toruń, a po rezygnacji z roli menedżera chętnie udziela się w mediach. - To, co mówi Piotr jest prawdą. Brak zaufania u prezesów jest widoczny. Jednak chcę zauważyć, że w PGE Ekstralidze trzeba być bardziej menedżerem niż trenerem. Żużel to sport indywidualny, a w przypadku prowadzenia drużyny konieczna jest wiedza z organizacji i zarządzania - stwierdził.

Świderski zwrócił też uwagę na to, że po wielu latach spędzonych w dyscyplinie niektórzy chcą odpocząć od tego środowiska. - Żużel jest wymagający. Sam miałem podporządkowane wszystko pod ten sport. Nawet w święta trzeba było pamiętać o reżimie treningowym, w marcu czy kwietniu odjeżdżało się mecze. Na wakacje można było pojechać dopiero w listopadzie, a to nie każdemu pasuje. Zresztą, nie każdego też stać, by wtedy się wybrać do Tajlandii. A szans na urlop w lipcu i pojechanie nad polskie morze nie ma - dodał obecny trener drużyny z Rybnika.

Podobny punkt widzenia ma Frątczak. - Kariery eksploatują. Wszyscy zawodnicy wiedzą, że żużel to nie jest łatwy sport. Trzeba mierzyć się z ciągłą presją, itd. Niektórzy wolą z tego zrezygnować - ocenił.

Świderski może być jednak przykładem dla innych, że warto pójść w rolę trenera. Prezes Krzysztof Mrozek ściągnął go do Rybnika z myślą o dłuższej współpracy. Jeśli jemu się uda, to jego śladem mogą pójść kolejni.

Czytaj także: Koniec pewnej ery w Stali Gorzów

- Tak naprawdę nie wiemy, jak to się potoczy. Dla mnie to nowa działka. Tak założyliśmy z prezesem, że to będzie długofalowa współpraca. Wystarczy popatrzeć na szkółkę. Trzeba kilku lat, by przejść drogę od adepta do poważnego ścigania - skomentował trener PGG ROW-u.

Wątpliwości, co do tego, że wkrótce sporo zmieni się na rynku trenerskim nie ma za to Frątczak. - Wcześniej czy później dojdzie do zmiany pokoleniowej. Może Piotr będzie właśnie takim przykładem. Muszę jednak podkreślić, że przejście z kariery zawodniczej do trenerskiej to inny punkt widzenia. To wymaga przyzwyczajenia - podsumował były opiekun Get Wellu Toruń.



KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Piotr Świderski odniesie sukces jako trener PGG ROW-u Rybnik?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×