Prezydenci żużlowych miast skrzyknęli się w październiku przerażeni kosztami stadionowych inwestycji, których wymaga Ekstraliga Żużlowa w zamian za licencję. Od marca 2021 każdy klub ma mieć odwodnienie liniowe i plandekę chroniącą tor przed deszczem. Ma to kosztować około 1,2 miliona złotych. Samorządowcy liczyli, że jeśli stworzą wspólny front, to część pomysłów uda im się co najmniej odwlec w czasie. Jednak dotąd nic takiego się nie stało.
Za nami już dwa spotkania prezydentów, a nikt z PZM, ani Ekstraligi Żużlowej dotąd nie zamienił z nimi ani słowa. Prezes Michał Sikora był zapraszany na ostatnie posiedzenie okrągłego stołu samorządowców do Grudziądza, ale nie przyjechał. W związku słyszymy, że zaproszenie przyszło na cztery dni przed spotkaniem, czyli zdecydowanie za późno. Prezes jest bardzo zajętym człowiekiem, ma szczelnie wypełniony kalendarz. Tak czy inaczej, samorządowcy są coraz bardziej poirytowani i coraz głośniej mówią o tym, że druga strona ignoruje ich.
Czytaj także: Karnetowy zawrót głowy w Lublinie. Lindbaeck w cenie Pedersena
Dla wielu samorządów wyłożenie miliona złotych w sytuacji, gdy trzeba łatać prawie 100-milionowe dziury (po reformie szkolnictwa wydatki z tym związane wzrosły o 100 procent, a subwencje oświatowe z budżetu państwa zostały na tym samym poziomie) w miejskich budżetach jest niezwykle trudne (więcej przeczytasz TUTAJ). Zwłaszcza że kluby przyzwyczajone są też do rocznych dotacji od 2 do 3 milionów złotych.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają
Ekstraliga Żużlowa w ogóle nie komentuje kolejnych spotkań prezydentów. Jej władze wydają się zniesmaczone narracją drugiej strony. Mówią, że nikt ich nie zaprasza do stołu. Owszem pojawił się swego czasu list otwarty prezydenta Leszna Łukasza Borowiaka, ale trudno było go potraktować jako zaproszenie do rozmów o stadionowych inwestycjach.
Trudno powiedzieć, czy do spotkania i rozmów obu stron w ogóle kiedykolwiek dojdzie. Z naszych informacji wynika, że front samorządowców wcale nie jest taki silny, zwarty i gotowy. Na ostatnim spotkaniu w Grudziądzu nie było prezydentów Częstochowy, Lublina, Wrocławia czy Torunia. Tymczasem Ekstraliga rozmawia na bieżąco z prezydentami kolejnych miast i jak dotąd nie napotkała na żadne problemy.