Żużel. Samorządy tną wydatki. Mniejsza kasa dla klubów żużlowych, Lublin finansowym "El Dorado"
Kolejne miasta zaciskają pasa w związku z pustkami w budżecie, na co wpływ ma m.in. polityka państwa. To kiepska informacja dla tych klubów żużlowych, które sporo czerpią z miejskiej kasy. Do wyjątków zaliczyć trzeba jednak Lublin.
Skoro władze miast tną wydatki na inwestycje, to też logiczne jest to, że mniej będą wydawać na kulturę czy sport. Tymczasem wiele ośrodków żużlowych brało swoją siłę właśnie z tego, że żyło w dobrych relacjach z magistratem.
Czytaj także: Ocieplenie w relacjach Mrozka z Łagutą
Tak jest chociażby w Rybniku, gdzie PGG ROW od kilku lat może liczyć na wsparcie prezydenta Piotra Kuczery. Tyle że w ostatnich dniach zaprezentował on "budżet cięć i oszczędności". - Będziemy mieć 110 mln zł mniej do dyspozycji - tłumaczył Kuczera na konferencji prasowej.
Rybnik ma dodatkowy problem w postaci konieczności zwrotu podatku od budowli zlokalizowanych w wyrobiskach górniczych. Sąd orzekł bowiem, że przez ostatnie lata miasta niesłusznie pobierały opłaty z tej puli. Efekt jest taki, że choć PGG ROW awansował do PGE Ekstraligi w sezonie 2020, to klub nie może liczyć na większe pieniądze z miejskiej kasy.
- Nie mam z tym problemu, bo widzę, że wszyscy dostają mniej. To nie jest tak, że jedynie żużel dostaje po łapach - mówił ostatnio Krzysztof Mrozek, prezes PGG ROW-u.
Tegoroczny budżet Rybnika na najważniejsze dyscypliny wynosił 5,3 mln zł. Ten na rok 2020 będzie znacznie mniejszy i zamknie się w kwocie 3,1 mln zł. Według zapowiedzi z magistratu, na ok. 2 mln zł będzie mógł liczyć PGG ROW. Tyle że będzie musiał od tej kwoty dodatkowo odprowadzić podatek.
Cięcia na sport są też w budżetach innych miast. W Częstochowie w wydatkach nie przewidziano np. remontu stadionu Rakowa, który awansował do PKO Ekstraklasy i chwilowo musi korzystać z obiektu w Bełchatowie, bo ten zlokalizowany pod Jasną Górą nie spełnia wymogów licencyjnych. Cięcia dotkną też prawdopodobnie forBET Włókniarz Częstochowa. Przed rokiem klub zarządzany przez Michała Świącika mógł liczyć na 3,5 mln zł z miasta. Teraz kwota ma być mniejsza o kilka procent.
Finansowym "El Dorado" wydaje się być Lublin, bo Speed Car Motor w roku 2020 będzie mógł liczyć na wsparcie z miasta na poziomie 4 mln zł. Identyczne samorząd zapewnił "Koziołkom" w kończącym się roku. Pod tym względem klub zarządzany przez Jakuba Kępę znajduje się na pierwszym miejscu w PGE Ekstralidze.
Czytaj także: PGG ROW otworzył warsztat dla kibiców
Kiepsko wiedzie się też miasto z niższych poziomów rozgrywek. W Nice 1.LŻ w tym roku rewelacją rozgrywek była Arged Malesa TŻ Ostrovia. Władze klubu nie mają jednak co liczyć na to, że w walce o PGE Ekstraligę wesprze ich miasto. Ostrów zapowiedział bowiem, że w roku 2020 będzie musiał zaciągnąć 16 mln zł kredytu. Na sport żużlowy trafić ma za to ledwie kilkadziesiąt tysięcy zł.
Prędko ekstraligowych rozgrywek mogą się też nie doczekać w Tarnowie. Tam prezydent Roman Ciepiela od lat tnie wydatki na żużel, zrzucając ciężar utrzymania tamtejszej Unii na barki Grupy Azoty. Dodatkowym problemem dla fanów "Jaskółek" jest fatalny stan stadionu miejskiego. W budżecie na rok 2020 nie uwzględniono wydatków na jego remont.
Follow @Kuczer13
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>