Maciej Kmiecik, WP SportoweFakty: Co sądzi pan o nowej drużynie Arged Malesa TŻ Ostrovia? Skład mocno się nie zmienił, ale doszli Rafał Okoniewski i Adrian Cyfer. Zna pan nowych kolegów?
Nicolai Klindt (żużlowiec Arged Malesa TŻ Ostrovia) Znam Rafała Okoniewskiego. Jeździłem przeciwko jego zespołom przez wiele lat. Z Adrianem Cyferem nie miałem zbyt wiele okazji do rozmów, ale znam go również i jest to bardzo miły chłopak. Słyszę, że wiele osób mówi o nas jak o zespole oldboyów. Jesteśmy może i najstarszą drużyną w lidze, ale czy to ma tak duże znaczenie.
[b]
Koniec końców, liczy się nie wiek, a wynik...[/b]
Dokładnie. Możesz zbudować zespół z młodych chłopaków, którzy mają po 20 lat, ale jeśli oni nie będą wygrywać meczów, to czy kibice będą zadowoleni? My mamy doświadczoną drużynę, ale ona się sprawdziła w minionym sezonie. Rafał Okoniewski ma swoje lata, ale patrząc na niego z boku widziałem, że nie cieszyła go jazda w Łodzi. Liczę, że kiedy przyjdzie do Ostrowa, gdzie naprawdę nie ma presji, odzyska radość z żużla i będzie punktował bardzo dobrze. Jest w stanie się odbudować i pojechać taki sezon, jak Tomasz Gapiński, który przychodził do nas zdołowany, a odżył tutaj niesamowicie. Dla wielu był jedną z największych pozytywnych niespodzianek sezonu. Adrian Cyfer to z kolei zawodnik, którego doskonale zna Mariusz Staszewski. Obaj pochodzą z Gorzowa i wierzę, że trener pomoże mu stać się lepszym żużlowcem.
Będziecie mieć w składzie 16-letnich debiutantów na pozycjach juniorskich. Poradzą sobie pana zdaniem w pierwszej lidze?
Widziałem tych chłopaków na treningach. Najwięcej mogę powiedzieć o Sebastianie Szostaku. Słyszałem, że w zawodach młodzieżowych potrafił zdobywać więcej punktów niż Marcin Kościelski czy Kamil Nowacki. Miło będzie ich powitać w drużynie. To młodzi chłopcy, którzy może nie mają doświadczenia, ale wierzę, że będą objawieniem ligi w przyszłym sezonie. To 16-latkowie, a sam pamiętam jak byłem 16-latkiem. Dobrą rzeczą jest, kiedy niewiele myślisz o tym, że jesteś młody i się uczysz, tylko cieszysz się jazdą.
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy
Pierwsza liga w przyszłym sezonie według pana będzie jeszcze mocniejsza niż w minionych rozgrywkach?
Z PGE Ekstraligi spadł Apator Toruń, który jest bardzo, ale to bardzo mocnym zespołem. Nawiążę jednak do tego, co mówiono przed sezonem 2019. Większość typowała Rybnik i Łódź, mówiąc, że są to najmocniejsze drużyny. ROW owszem, potwierdził to i awansował, ale Orzeł skończył na siódmym miejscu. Rybnik pokonał nas w finale różnicą zaledwie sześciu punktów w dwumeczu. Na razie wszystko jest na papierze. W rozważaniach teoretycznych, Apator Toruń wygląda imponująco. Adrian Miedziński, Wiktor Kułakow, bracia Holderowie i Tobiasz Musielak mogliby spokojnie stworzyć zespół w PGE Ekstralidze.
Zobacz także: Prezes Wilków Krosno: Pięcioletni plan nie uległ zmianie
To znaczy, że nie da się ich pokonać?
Tego nie powiedziałem. Oni przecież mają takie same motocykle, jak my. Są takimi samymi ludźmi jak my. Muszą ustawić się z nami pod taśmą i pokazać, że są lepsi na dystansie czterech okrążeń. Czy będą szybsi? To się okaże na torze, a nie na papierze. Owszem, są zdecydowanym faworytem ligi. Według mnie byłoby ogromną sensacją, gdyby taki zespół nie awansował do PGE Ekstraligi. Patrzę jednak na moją drużynę i myślę, że gdybyśmy powtórzyli wynik z tego sezonu, wszyscy bylibyśmy bardzo szczęśliwi.
Ale podstawowy cel to pewnie awans Arged Malesa TŻ Ostrovia do play-offów?
Jasne, że tak. Play-offy to główny cel. Pamiętam, jak przed rokiem mówiono w klubie, że jak skończymy na piątym miejscu, to będzie dobrze, jak na czwartym, to super. My awansowaliśmy do finału. Oczywiście wiem, że losy półfinału rozstrzygały się w ostatnim wyścigu i o wszystkim decydował jeden mały punkcik. Chciałbym, abyśmy bezpiecznie ukończyli sezon zasadniczy w pierwszej czwórce i nie musieli się o miejsce w play-offach martwić do ostatniej kolejki. Tak na dobrą sprawę, czy wygrasz sezon zasadniczy, czy będziesz czwarty, w półfinale wszystko zaczyna się od nowa i masz te same szanse na awans do finału.
Po barażu w Gorzowie, gdzie pojechał pan bardzo dobre zawody, pojawiły się w mediach spekulacje, że mógłby pan trafić do Stali i walczyć o miejsce w składzie zespołu w PGE Ekstralidze. Czuje się pan już na siłach jeździć w najlepszej żużlowej lidze świata czy krok po kroku stara się odbudowywać swoją karierę?
Słyszałem wiele głosów i opinii różnych ludzi, że powinienem pójść do Stali Gorzów. Wiem, że także w samym Gorzowie były osoby, które myślały o mojej osobie w kontekście przyszłego sezonu. Najwyraźniej jednak zgubiły numer telefonu do mnie, bo nikt do mnie nie zadzwonił w tej sprawie. Tak na serio, oczywiście, że moim celem na kilka najbliższych lat jest powrót do PGE Ekstraligi.
A może awans do niej z drużyną z Ostrowa?
To byłoby najlepsze rozwiązanie. Życzyłbym sobie tego i klubowi, żebyśmy razem awansowali do PGE Ekstraligi. Tak naprawdę, ścigam się praktycznie każdego tygodnia przeciwko żużlowcom, którzy startują w najlepszej lidze w Polsce. Potrafię z nimi wygrywać. Nie chcę jednak iść do PGE Ekstraligi, nie będąc na to gotowy w stu procentach. Wiem, że musiałbym dysponować znacznie większym budżetem na sprzęt, by ścigać się w PGE Ekstralidze.
A kiedy zawodnik czuje, że jest gotowy na powrót do ścigania z najlepszymi?
W tym roku zdobywałem 8-9 punktów w meczach wyjazdowych, a w Ostrowie na poziomie 11-12. Nie wyszły mi w sumie dwa spotkania. Jedno w Rybniku w rundzie zasadniczej i jeden mecz w Ostrowie. Gdybym na obcych torach zdobywał 11-12 punktów, a u siebie 13-14, pewnie czułbym się już bardziej gotowy na powrót do PGE Ekstraligi. Nie powiem teraz, że po następnym sezonie będę już na to gotowy. Jeśli będę wystarczająco dobry, pojawią się oferty z PGE Ekstraligi. Jeśli nie będzie propozycji z klubów ekstraligowych, to znaczy, że dalej trzeba pracować. Póki co, skupiam się na tym, by dać jak najwięcej ostrowskiej drużynie w przyszłym sezonie.
Zobacz także: Transfery zmienią układ sił w 1. LŻ