- Michał Gruchalski zawsze dobrze jeździł na naszym torze. Takie obserwacje mieli trener Baran i menedżer Proszowski. W związku z tym uważamy, że będzie dobrze pasować do naszej drużyny - mówi nam prezes Łukasz Sady. Co ciekawe, podobne kryteria obowiązywały przed rokiem, gdy Unia sprowadzała Daniela Kaczmarka, który w barwach Get Well Toruń swój najlepszy występ jako junior zaliczył właśnie na torze w Tarnowie.
W przypadku Kaczmarka zderzenie z pierwszą ligą może i nie było bolesne, ale na pewno trudne. Nawet na tarnowskim torze, który miał mu sprzyjać, nie było mu łatwo. Wychowanek Unii Leszno w meczach przed własną publicznością wykręcił średnią biegopunktową 1,694. Szału nie zrobił, ale w porównaniu do spotkań na wyjeździe był to i tak świetny wynik. Poza Tarnowem 22 - latek miał jeszcze większe problemy. Klub postanowił, że da mu jednak kolejną szansę i Daniel przedłużył kontrakt na sezon 2020.
Zobacz także: Ostrovia i brakujące pół miliona złotych. Sponsorzy pytają, kiedy pomoże miasto
Transfer Gruchalskiego do złudzenia przypomina manewr, który rok temu Unia wykonała z Kaczmarkiem. Ryzyko dla klubu znowu jest spore. Z punktu widzenia zawodnika można za to mówić o strzale w dziesiątkę. Częstochowianin nie mógł wybrać lepiej.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają
Jeśli chodzi o oferty z pierwszej ligi, to wiadomo, że żużlowiec prowadził także rozmowy z Orłem. Gdyby tam trafił, to musiałby się liczyć z ogromną konkurencją, bo łodzianie znowu zbudowali bardzo szeroką kadrę. W Tarnowie Gruchalski też nie będzie mieć pewnego miejsca w składzie, ale na pewno będzie mu lżej, bo Unia ma łącznie sześciu seniorów, a pewniakiem do jazdy jest tak naprawdę tylko Peter Ljung.
Zobacz także: Unia Tarnów wierzy, że kumpel lidera odpali. Wcale nie przychodzi jako głęboka rezerwa