W dyskusjach o zarobkach najlepszych żużlowcach PGE Ekstraligi często mówi się o tym, że mogą oni liczyć na zarobki na poziomie 1,5-1,7 mln złotych. Na gwiazdorskie pensje mogą jednak liczyć tylko wybrani. Znaczna część zawodników zarabia grubo poniżej tego pułapu.
Niezależnie czy jest to mistrz świata Bartosz Zmarzlik, czy też polski senior zdobywający kilka punktów w meczu Nice 1.LŻ, zawodnicy zimą muszą ponosić spore wydatki. I to w sytuacji, gdy nie zarabiają pieniędzy na torze. Wyjściem jest wtedy m.in. praca u jednego sponsorów.
Czytaj także: Gra o półtora miliona złotych
Jakie wydatki zimą ponosi żużlowiec? Podstawa to zajęcia z trenerem personalnym. Przy umówieniu się na dwa treningi tygodniowo, stawki dla przeciętnego ligowa wynoszą od 70 do 100 zł. Daje to miesięcznie wydatki na poziomie 500-800 zł. Do tego bardzo często trzeba doliczyć karnet na siłownię, w której pracuje dany trener. Daje to kolejne 100 zł.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają
Żużlowiec zimą musi pamiętać również o odpowiedniej diecie i suplementacji. Zalecane są dwie wizyty u dietetyka w miesiącu. Koszt każdej z nich to ok. 100 zł.
W okresie między sezonami większość zawodników płaci też leasing za busa. Przy przeciętniej klasie samochodzie dostawczym, który dostosowany jest do speedwaya, miesięczna rata wynosi ok. 1800 zł. I to przy założeniu, że wkład własny wynosił ok. 50 tys. zł. Jeśli był mniejszy, wysokość raty wzrasta. Do tego należy dorzucić wydatki na paliwo. W końcu każdy z zawodników musi dojechać na treningi czy do dietetyka.
Lwią część budżetu pochłaniają też mechanicy. Opłacenie jednego z członków załogi w sezonie może kosztować ok. 10 tys. zł. Zimą płaci się tzw. postojowe. Waha się ono w granicach 4-6 tys. zł. Należy przy tym pamiętać, że mechanicy pracę na dobre zaczynają już nieraz w styczniu, kiedy to składają pierwsze motocykle. Niektórzy żużlowcy wyjeżdżają bowiem na tor już w drugiej połowie lutego na południu Europy.
I najważniejsze, polscy zawodnicy prowadzą działalność w oparciu o nasze przepisy. Muszą zatem odprowadzać składki m.in. na ZUS. To nieco ponad 1300 zł, ale od roku opłaty wzrosną. To efekt m.in. wyższej pensji minimalnej.
Coraz częściej żużlowcy po sezonie decydują się też na organizowanie spotkań, w trakcie których dziękują sponsorom za współpracę. Wynajęcie sali, zamówienie cateringu i przygotowanie statuetek czy też innych form podziękowań dla darczyńców to kolejny wydatek. Część z tych rzeczy można załatwić w formie barteru i w zamian zaoferować reklamę na motocyklu lub kevlarze, ale nie wszyscy idą tą drogą.
Czytaj także: Czy to na pewno będzie najgorsza para juniorska PGE Ekstraligi?
Jeśli podsumujemy zimowe wydatki przeciętnego żużlowca, to wyjdzie nam, że zimą musi on wydać co najmniej 10 tys. zł. Należy też pamiętać, że inne stawki za treningi czy współpracę z mechanikami płaci mistrz świata, a inne ligowy średniak. Zimą, przy braku dochodu, równo wszystkich traktuje jedynie państwo polskie, bo każdy z nich płaci taką stawkę ZUS.
Na pocieszenie żużlowców, zimą nie muszą oni płacić podatku dochodowego. W końcu nie jeżdżą, więc nie zarabiają.