Żużel. PZM wezwał prezesa Mrozka na dywanik ws. tarć na linii miasto-klub! Szef ROW-u będzie się musiał gęsto tłumaczyć

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Woryna, Krzysztof Mrozek.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Kacper Woryna, Krzysztof Mrozek.

Coraz poważniej robi się ws. przepychanek na linii ROW - miasto Rybnik. Kontrola ratusza w gabinetach klubowych niedługo obije się o PZM. Działacze beniaminka PGE Ekstraligi zostali zobligowani do złożenia po nowym roku szczegółowych wyjaśnień.

Przypomnijmy, że od wtorku w klubie trwa kontrola urzędników miejskich. Chodzi o dotację z 2018 roku i wynikającą z niej nadwyżkę w kasie. Ratusz z prezydentem Piotrem Kuczerą na czele chcą od prezesa Krzysztofa Mrozka zwrotu bagatela okrągłego miliona złotych.

Gdyby do tego doszło klub znalazłby się w olbrzymich tarapatach. Funkcjonowanie ROW-u na poziomie PGE Ekstraligi z tak potężną dziurą w budżecie jest mocno zagrożone. Czarny scenariusz zakłada nawet posunięcie się do drastycznych kroków z wycofaniem zespołu z rozgrywek najlepszej ligi świata włącznie.

CZYTAJ TAKŻE: Milionerzy nie są w żużlu chętnie widziani

Sytuacja wydaje się być na ostrzu noża. Napięciem na linii miasto - klub bardzo zaniepokojeni są w PZM. Centrala wezwie wkrótce na dywanik szefów ROW-u i poprosi o złożenie szczegółowych wyjaśnień. Rybniczanie poznają wówczas konsekwencje, które mogą dosięgnąć klub po opuszczeniu ligi już po zakończeniu procesu licencyjnego.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Posiedzenie Zespołu Licencyjnego zaplanowano na 3.01. Oprócz zaproszenia Zespół przesłał szereg pytań do klubu z Rybnika w tym te dotyczące aktualnej kondycji finansowej ROW-u i jak ewentualna konieczność zabrania dotacji wpłynie na dalszą działalność Rekinów.

Po rezygnacji lub wyrzuceniu ROW-u w dużej kropce będzie też Ekstraliga Żużlowa. Wojciech Stępniewski i jego ludzie będą musieli w trybie natychmiastowym rozpisać konkurs na dziką kartę. Start ligi z nieparzystą liczbą drużyn nie wchodzi w grę, a wiadomo, że chętni nie będą walić drzwiami i oknami. Jedynym i naturalnym kandydatem do zajęcia miejsca Rybnika będzie eWinner Apator. W Toruniu jednak póki co cierpliwie czekają na rozwój wydarzeń.

W dalszej perspektywie do dantejskich scen może dojść na rynku zawodniczym. Kontrakty polskich seniorów i obcokrajowców zostaną rozwiązane. Na myśl o tym, że Rybnik może dopaść rozbiórka i na giełdę rzuceni będą Kacper Woryna, czy Vaclav Milik, kilku prezesom aż zaświeciły się oczy.

CZYTAJ TAKŻEFalubaz powinien pomyśleć o Worynie?

Źródło artykułu: