Żużel. Boże Narodzenie. Zawodnik na chwilę może zapomnieć o diecie. Byle tylko nie przesadził

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Przemysław Liszka przed Piotrem Protasiewiczem
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Przemysław Liszka przed Piotrem Protasiewiczem

Dwanaście potraw, atmosfera świąt i ogromna pokusa, by zjeść coś, co zwykle nie ląduje na talerzu. Tak wygląda Boże Narodzenie w większości polskich domów. Czy żużlowiec musi odmawiać sobie przyjemności w trakcie ich trwania? Nie.

Święta Bożego Narodzenia mają miejsce w momencie, gdy zawodnicy znajdują się w trakcie ostrego reżimu treningowego. Spora część z nich wróciła już z posezonowych wakacji i wzięła się za solidne ćwiczenia na siłowni. W końcu pod koniec stycznia wielu zawodników obierze kurs na Hiszpanię, by tam trenować chociażby na motocrossie.

Czy w tej sytuacji zawodnicy mogą sobie pozwolić na dwa, trzy dni odejścia od diety i spróbowania świątecznych wypieków i innych potraw? Jak najbardziej tak.

Czytaj także: Milionerzy niechętnie widziani w żużlowym środowisku

- To jak z jedzeniem pizzy albo hamburgera. Jeśli zrobimy to raz na jakiś czas, nic wielkiego się nie stanie. Grunt, by nie przesadzać - mówi nam jeden z trenerów współpracujących z zawodnikami.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Na dodatek zmieniły się czasy i obecnie żużlowcom znacznie łatwiej kontrolować, co jedzą i ile. Z pomocą przyszła im technologia. Łatwo dostępne są aplikacje, które pozwalają mierzyć ilość zjedzonych kalorii. Wystarczy jedynie zważyć porcję jedzenia oraz sczytać kod kreskowy produktu.

To ważne w kontekście coraz większego profesjonalizmu sportowców, nie tylko żużlowców. Żyjemy w końcu w czasach przesuwania zdolności organizmu do granic możliwości i wydłużania karier.

Młody żużlowiec średniego wzrostu, przy zachowaniu solidnego reżimu treningowego, potrzebuje dziennie ok. 3500 kalorii, by utrzymać swoją masę mięśniową. Ważny jest przy tym bilans tygodniowy, a nie dzienny. Oznacza to, że jeśli zawodnik jednego dnia pozwoli sobie na nieco więcej, to może odpowiednio zbilansować dietę podczas kolejnej doby.

Podpowiadając nieco żużlowcom, tradycyjna kutia przeciętnie ma ok. 480 kcal (w 100 g), piernik - 350 kcal (100 g), makowiec - 360 kcal (100 g), sernik - 300 kcal (100 g). Bezpieczniej będzie sięgać po smażonego karpia, który ma ok. 220 kcal (100 g), choć jest to uzależnione od użytej formy oleju. Pozostałe dania jak chociażby barszcz czy kapusta z grzybami, mają na tyle mało kalorii, że sportowcy nie muszą się nimi martwić.

Czytaj także: Trwa walka o żużlowe prawa telewizyjne

W przypadku żużlowców pomaga też przyspieszony metabolizm, co wynika m.in. z częstych treningów. To dodatkowy czynnik, który pozwoli w szybszym pozbyciu się kalorii. Dlatego w święta spokojnie można sobie pozwolić na jeden, dwa dni rozpusty.

Komentarze (3)
avatar
sympatyk żu-żla
23.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Każdy je to co lubi Diety to tylko maja zapisywani ludzie z dolegliwościami .Wiadomo jest od wieków nie można się przejadać gdyż źle człowiek na tym wychodzi,Tyle z jedzonkiem światecznym. 
avatar
kibic_UT
23.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co za piep...nie... : "Wystarczy jedynie zważyć porcję jedzenia oraz sczytać kod kreskowy produktu." Już widzę jak żużlowcy na wigilii ważą potrawy i skanują kod kreskowy z barszczyku ugotowane Czytaj całość
avatar
Tomek z Bamy
23.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Juz od lat zuzlowcy stosuja diety,maja dietetykow. Lukasz,wez Ty pisz o F1,bo na zuzlu znasz sie jak Ryczel,Olkowicz,Feddek czy lamotte,"najwiekszy znawca speedwaya w Europie",ten ktory twierdz Czytaj całość