Żużel. Kartka z kalendarza: Get Well spadł już w czerwcu. Rozwód z Frątczakiem nie pomógł, fruwający motor Buczkowskiego

WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jacek Frątczak
WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jacek Frątczak

Czerwiec 2019 roku? Był dla nas niczym jazda rollercoasterem. Rozwód Jacka Frątczaka z Get Well, fruwający motocykl Krzysztofa Buczkowskiego, kontuzja Taia Woffindena, dwa mecze, które zadecydowały o spadku torunian. Działo się naprawdę sporo.

Rozpoczynamy od najmilszego wspomnienia, czyli od zwycięstwa Bartosza Zmarzlika w Grand Prix Słowenii. Pierwszego dnia czerwca Polak pozamiatał rywali w Krsko i wskoczył na fotel lidera klasyfikacji generalnej. Władysław Komarnicki powiedział wtedy, że 24-latek wygrał w stylu Tomasza Golloba ze szczytu kariery. Jak dobrze pamiętamy, Zmarzlik wyrównał wyczyn swojego mentora zostając trzecim polskim mistrzem świata na żużlu.

Dzień później ogromne emocje przeżywali kibice w Grudziądzu. MRGARDEN GKM zremisował z Fogo Unią 45:45, a Artiom Łaguta wykonał decydujący manewr na ostatnich metrach. Wcześniej jednak doszło do niebezpiecznej sytuacji, gdy Emil Sajfutdinow staranował Krzysztofa Buczkowskiego. Motocykl grudziądzanina pofrunął w kierunku trybun. Na szczęście skończyło się tylko na strachu.

Zobacz także: Żużel. PGG ROW Rybnik wystartuje w PGE Ekstralidze. Krzysztof Mrozek: Nikt nam tego miejsca nie zabierze

Najgłośniej w czerwcu było o ekipie Get Well Toruń. Szkoda tylko, że z samych negatywnych powodów. Skandalicznego zachowania dopuścili się sympatycy drużyny z Grodu Kopernika. W trakcie wygranego meczu z truly.work Stalą Gorzów (49:40) torunian oblewano piwem. Robili to kibice. Ich kibice! Rzadko spotykana sytuacja podziałała pozytywnie na żużlowców, bo Get Well odrobił stratę i odniósł jedno z dwóch zwycięstw w sezonie. Kilkanaście godzin później ogłoszono zakończenie współpracy z Jackiem Frątczakiem, który znajdował się na zwolnieniu lekarskim.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Torunianie po rozstaniu z menadżerem jechali jeszcze gorzej, a w dodatku doznali dwóch porażek na własnym torze, które już w czerwcu przesądziły o ich degradacji. Chodzi o pojedynek ze Speed Car Motorem Lublin (37:53) i MRGARDEN GKM-em (44:46) - te dwie ekipy pozbawiły ich złudzeń. Nie można nie wspomnieć o wybryku toruńskich kibiców, którzy po meczu w Grudziądzu (35:55) opluli Roberta Kościechę oraz o niesportowym zachowaniu Jacka Holdera. Australijczyk zawrócił kilka metrów przed metą i pozbawił Kennetha Bjerre kasy za punkt bonusowy. Resztę historii znamy: zbiórka pieniędzy i przeprosiny żużlowca napisane na kolanie. Niesmak pozostał.

Zobacz takżeŻużel. Marta Półtorak. Półtora okrążenia: Odradzałabym Apatorowi start w konkursie na dziką kartę (felieton)

Koniec kontrowersji? Nic z tych rzeczy! Grigorij Łaguta pojechał kapitalnie w spotkaniu z Betard Spartą Wrocław (43:47). Niewiele jednak mówiło się o popisie Rosjanina. Więcej spekulowano na temat jego płonącego silnika. Pojawił się dziwny ogień. - Metanol tak się nie pali - przyznał nam wtedy tuner Jacek Filip. Warto zaznaczyć, że starszemu z braci nic nie udowodniono. Jak już jesteśmy przy Łagucie, to wspomnijmy, że w czerwcu wysłał jeszcze do szpitala Taia Woffindena. Ówczesny mistrz świata został ostro zaatakowany i w konsekwencji nabawił się poważnego urazu. Dalsza walka o medale w Grand Prix w jego przypadku była niemożliwa.

W tym miejscu nie można przejsć obojętnie obok poważnej kontuzji Siergieja Łogaczowa, której Rosjanin nabawił się po upadku na torze w Gdańsku. Na szczęście skończyło się tylko na strachu, choć początkowe informacje dochodzące z gdańskiego szpitala nie były dobre. W czerwcu nieznajomością regulaminu popisał się Peter Kildemand. Duńczyk po defekcie Artioma Łaguty odjechał od taśmy i został wykluczony przez sędziego. Punktów tego zawodnika zabrakło gorzowianom do wywiezienia "oczka" bonusowego z Grudziądza.

Na koniec trzeba wspomnieć o deklaracjach Leona Madsena i Artioma Łaguty. Obaj bardzo wcześnie potwierdzili swoje przywiązanie do polskich klubów. Nie rzucali słów na wiatr i w okresie transferowym przedłużyli kontrakty z forBET Włókniarzem Częstochowa o MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Kapitan zespołu spod Jasnej Góry zrobił to nawet na trzy lata!

Komentarze (2)
avatar
Angrift
25.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nuda 
KACPER.UL.
25.12.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Co oni wam zrobili ten Well jeszcze?Że,spadli?Przecież qwa nie chcieli.A,że Jacek wujek dobra rada nie okazał się strzałem w Dychę to skąd mogli wiedzieć.No skąd?:)No,i tu kończy wpis prowokato Czytaj całość