Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Drabik przyjął niedozwoloną kroplówkę, złamał antydopingowe przepisy. Wciąż tłumaczę to sobie głupotą i brakiem wiedzy zawodnika. Inna sprawa, że coraz częściej łapię się na myśli, że może jednak jestem nazbyt naiwny. Już od kilku bardzo szanowanych w środowisku osób usłyszałem, że kroplówki to chleb powszedni, że oni na własne oczy widzieli żużlowców korzystających z tego dobrodziejstwa medycyny. I to nawet nie w gabinecie lekarza, ale w busie.
Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Nie mam wątpliwości, że to powszechny proceder. Jeden z byłych zawodników powiedział mi, że kiedyś była tylko kawa, a teraz zawodnicy szukają kwadratowych jaj. Chociaż patrząc, jak niektórzy chodzą zamuleni, to się w sumie nie dziwię, że napoje energetyczne, to już przeżytek. Słyszałem też, że takiej wlewki stu mililitrowej nawet się nie stosuje a pół litra to minimum, żeby dała jakiś efekt.
Czytaj także: Żużel w kroplówce. Gdyby każdy był tak szczery, jak Drabik, to nie miałby kto jeździć
Ostafiński: Najgorsze jest to, że żadna z tych osób, które widziały, nie zgłosi tego do POLADA. Nikt nie chce się wychylić, nikt nie chce mieć dodatkowych kłopotów. Zatem POLADA chyba nie ma co liczyć na żużlowych sygnalistów a szkoda. To by mogło oczyścić dyscyplinę. Tak w ogóle, to żużlowcy chyba nie zauważyli, że w pewnym momencie wszedł przepis o zabronionych metodach, gdzie wymieniono kroplówkę powyżej 100 mililitrów. Myślą, że dalej można.
ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce
Hynek: Naiwny jesteś, jeśli myślisz, że zawodnicy patrzą na to, czy wchodzi jakaś regulacja i to nie dotyczy tylko spraw dopingu. Żużlowcy wsiadają na motocykl i są zaprogramowani na zdobywanie punktów. Wiedzą jedynie, pod jakimi cyferkami pod kontraktem się podpisali i to im zajmuje głowę. Taka smutna prawda
Ostafiński: Dobrze, że mi to mówisz, bo bym nie wiedział. Chyba jakiś wlew na pamięć musisz wziąć, bo o tym, że podejrzewam siebie o naiwność, powiedziałem na początku naszej rozmowy.
Ostafiński: A te prawdy objawione, że zawodnicy są zaprogramowani i tak dalej, to ja a o tym doskonale wiem. Tyle tylko, że sport to także przepisy. Wyobrażasz sobie, że nagle kierowcy jadący pod wpływem zaczynają się tłumaczyć, że oni nie wiedzieli, że nie można? Można wpaść przez głupotę, ale nie można się tym tłumaczyć.
Hynek: Zatrważające, że żużlowcy w ogóle się nie uczą na błędach poprzedników, a zwróć uwagę, że teraz praktycznie co roku mamy jakąś aferę z tego tytułu. Inna sprawa, że te normy prawne robią się na wielu polach już tak restrykcyjne, że sam chyba bym się pogubił, co mi wolno, a co nie. Swoją drogą lekarzowi byś nie zaufał? Przecież jak czegoś nie wiem, to udaje się do specjalisty po poradę. Tu doszło do jakiegoś absurdu, gdzie lekarz się skompromitował.
Ostafiński: To pytanie o lekarza na razie bym wycofał. Jednak musimy podejść do tego z dużym dystansem. To jest linia obrony zawodnika, którą przyjął klub. Pewnie, że zaufałbym lekarzowi, ale jak już tak sobie gadamy na dużym poziomie podejrzliwości, to przecież Sparcie może chodzić o to, żebyśmy właśnie tak pomyśleli. Może to tylko sprytna zagrywka. Dał lekarz, zawodnik rozgrzeszony.
Ostafiński: Inna sprawa, że nic nie zwalnia ze znajomości przepisów. Jakbym ci nalał setkę wódki, a ty miałbyś za chwilę wracać autem do domu, to byś wypił?
Hynek: Nie, bo z setką szkoda się nawet babrać. Po co sobie smaki robić? Tak samo jest z kroplówką. Dopuszczalna norma wlewki nic nie da. Nie sądzę też, żeby coś "Drabik gate" nauczyło zawodników na przyszłość, tak jak się o tym, mówi, że będzie to dla nich przestrogą, czy nauczką. Nie, jedyne, z czego wyciągnąć wnioski, to z tego, że nie będą się tym wszem wobec chwalić.
Ostafiński: Ty jesteś jak bohater radzieckich filmów, który po pierwszym nie zagryza. Natomiast, niestety, muszę się z tobą zgodzić co do tego, że po sprawie Drabika zmieni się tyle, że już nikt nigdy się nie przyzna, no i każdy będzie bardziej się z tym krył. Dlatego jednak apeluję do sygnalistów: obudźcie się, idźcie do POLADA. W imię czystości zasad i sprawiedliwości. Nie pozwólcie, by uczciwi zawodnicy przegrywali z tymi po wlewach. A może zróbmy w żużlu nowe rozgraniczenie - klasa normal i klasa wlew.
Hynek: Podoba mi się, to odwołanie do zasad. Chyba byłeś na premierze trzeciej części Psów. A z tymi klasami, to średni pomysł. W normal zabrakłoby zawodników.
Hynek: A tak serio, to ubawiłem się po pachy, czytając wpis pani Krystyny Kloc dedykowany Drabikowi. Tak to on nigdy nie wyjdzie spod parasola ochronnego. Ja ze swojej strony zastanawiałbym się, czy zawodnika nie ukarać za straty wizerunkowe, sportowe, bo zostaję z jednym Polakiem seniorem, a tu jeszcze głaszczą Maksyma po głowie. Niebywałe
Ostafiński: Znam panię Krystynę i nie wątpię, że ona to napisała z dobroci serca. Jednak już nawet nasi czytelnicy dali w sondzie wyraz temu, że głaskanie po głowie nie ma sensu.
Ostafiński: Drabik, abstrahując od przyjęcia niedozwolonej kroplówki, stał się rozkapryszonym gwiazdorkiem z rozdętym ego. Jemu się dużo wydaje, a te jego filozoficzne gadki mogą tylko budzić uśmiech politowania. Papiery na jazdę ma, ale do pełni szczęścia trzeba mieć poukładane w głowie. Tego moim zdaniem brakuje.
Hynek: Będąc szefem klubu, który ma takiego ananaska, nie klepię go po plecach, tylko staram się go postawić do pionu.
Ostafiński: Pewnie masz rację, ale kluby chyba boją się takiego postępowania, żeby im zawodnik nie uciekł. Dlatego potem taki Drabik może wszystko i wydaje mu się nie wiadomo co. Zresztą to nie jest problem wyłącznie tego zawodnika. Z drugiej strony nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Zmarzlik, Smektała i wielu innych potrafi zachować się z klasą. Po prostu wszystko zależy od człowieka. Niemniej Maksym wspaniały i profesjonalny, to słowa, które brzmią dziwnie w obliczu złamania procedury antydopingowej.
Czytaj także: Karma wraca, dlatego Drabik został sam
Hynek: Prezesi nie mają kręgosłupa moralnego. Zrobią wszystko dla wyniku i dlatego obchodzą się z zawodnikami jak z jajkiem. To nie piłka nożna, gdzie wywalisz pół drużyny i następne pół sprowadzisz. Kasa, kasa, kasa. Jesteśmy w błędnym kole i dlatego Drabik czuje się bezkarny, bo mimo wszystko prezentuje dobry poziom sportowy. A na taki żużlowców zawsze będzie zapotrzebowanie.
Ostafiński: Nie wiem, czy to oznaka braku kręgosłupa moralnego. Liczy się wynik, więc działacze wszystko robią tak, żeby było dobrze tu i teraz. W efekcie mamy takie wpadki jak ta Drabika.
Hynek: Na szczęście poza herbatą nie potrzebuję dodatkowych wspomagaczy.
Ostafiński: Nawiązujesz do tego, że ja zaczynam dzień od dwóch kaw?
Hynek: Rób, co uważasz, każdy ma prawo tuptać swoją ścieżką.
Ostafiński: To ja kończę wlewać w siebie drugą kawę.