Wiktor Kułakow w sezonie 2019 zarobił w Unii Tarnów około 300 tysięcy złotych. Oferty z klubów PGE Ekstraligi, jego menedżer mówi nam o zainteresowaniu czterech drużyn, były więc bardzo kuszące. Gdyby przyjął jedną z nich, zarobiłby w tym roku co najmniej dwa razy tyle, co w Unii. Jednak Kułakow odrzucił propozycję jedną po drugiej i wybrał mniejsze pieniądze w eWinner Apatorze Toruń. Dlaczego?
Kułakow ma plan na siebie i uznał, że mimo wystrzałowej jazdy w minionych rozgrywkach (pierwsza średnia w 1. Lidze Żużlowej) nie powinien go zmieniać. Jaki to plan? Kułakow jeszcze przed startem rozgrywek 2019 stwierdził po rozmowie z menedżerem Marcinem Kraszewskim, że jeśli wszystko będzie się układać, to zostanie w pierwszej lidze na kolejny rok, by potwierdzić swoją wartość i przekonać się, że dobra jazda nie była przypadkiem.
Czytaj także: Żużel w kroplówce. Czy dyscyplina ma poważny problem?
Poza wszystkim Kułakow widział, co działo się w tym roku z Jakubem Jamrogiem w Betard Sparcie. Jamróg po wystrzałowym roku 2018 trafił do wrocławskiego klubu i zaprezentował się naprawdę dobrze. Problem w tym, że gdy wszyscy zawodnicy byli zdrowi i w kadrze była nadwyżka, to Jamróg był natychmiast odstawiany po słabym biegu. Kułakow zdecydował, że po dwóch dobrych sezonach w pierwszej lidze zostanie potraktowany bardziej poważnie.
Taktyka małych kroków może się Kułakowowi opłacić. Zwłaszcza, że szansa na kolejny dobry sezon jest ogromna. Zawodnik ma dobrych mechaników, pracuje u niego m.in. były majster Wiesława Jagusia, może też liczyć na sprzęt z najwyższej półki, bo od Ryszarda Kowalskiego. Mówi się, że najlepszy polski tuner traktuje Kułakowa na równi z Bartoszem Zmarzlikiem.
Czytaj także: Maksym wspaniały i profesjonalny. Kuriozalny wpis na grupie Sparty
ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika