Żużel. Tak Mikkel Michelsen stał się gwiazdą. To była droga przez mękę

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Mikkel MIchelsen
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Mikkel MIchelsen

Mikkel Michelsen w ostatnich latach rozwinął się tak, że dziś jest liderem Speed Car Motoru Lublin. Duńczyk zanotował olbrzymi progres mimo, że w niektórych klubach postawili na nim krzyżyk.

Ciekawa jest historia Mikkela Michelsena. Duńczyk trafił do ligi polskiej jako zawodnik z dużym potencjałem. Sęk w tym, że jego kariera nie od razu nabrała rozpędu jak w przypadku innych gwiazd. Żużlowiec w 2013 roku zakotwiczył w Fogo Unii Leszno. Tamtejsi działacze już wtedy widzieli w nim duże możliwości. Zresztą coś musiało być na rzeczy, bo przecież mistrzowie Polski mają wyjątkową rękę do znajdowania żużlowych talentów.

W każdym razie reprezentant Danii w Lesznie jakoś specjalnie się nie wybił. Po dwóch latach postanowił zejść ligę niżej. W 1. Lidze Żużlowej zaliczył dwa co najmniej solidne sezony w barwach Arged Malesa TŻ Ostrovii. Wtedy też działacze Unii Tarnów, którzy musieli znaleźć na rynku stosunkowo tanią opcję, zaproponowali kontakt Michelsenowi. Jaskółki w 2016 roku ścigały się w PGE Ekstralidze. I ta też liga chyba nieco przerosła żużlowca. Widać było, że ma spore możliwości, ale w rywalizacji z najlepszymi zawodnikami na świecie było mu bardzo ciężko punktować. Drużyna ostatecznie spadła, a Duńczyk postanowił znowu wrócić na poziom I-ligowy.

Rok 2017 miał być dla niego przełomowy. W końcu zebrał sporo doświadczenia w PGE Ekstralidze, więc miał już solidną podstawę, aby budować wysoką formę na jej zapleczu. I w zasadzie tak było. Michelsen jechał naprawdę dobrze. Zresztą wtedy cała drużyna Unii dobrze się prezentowała. W końcu wywalczyła ponowny awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Po drodze jednak zawodnik popadł w konflikt z ówczesnym trenerem tarnowian, Pawłem Baranem. Skończyło się na tym, że został odstawiony od składu. Zmiana klubu była przesądzona.

ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika

Sezon 2018 spędził w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk, gdzie w zasadzie potwierdził swoją klasę i pokazał, że jest gotowy na ponowny szturm PGE Ekstraligi. Po zakończonych rozgrywkach stało się jasne, że znowu zmieni drużynę. Na brak ofert w końcu nie mógł narzekać. Ostatecznie zaufał mu beniaminek Speed Car Motor Lublin, choć to nie była jedyna opcja. Jego angaż rozważała też truly.work Stal Gorzów. Ostatecznie tamtejsi działacze wybrali jego rodaka, Andersa Thomsena.

W każdym razie Michelsen może mówić o sporym szczęściu, bo trafił do drużyny, w której z marszu stał się wiodącą postacią. Poprzedni rok miał na tyle dobry, że prezes Jakub Kępa mówi otwarcie, że to zawodnik, z którym wiąże przyszłość na długie lata. Oczywistym jest, że Duńczyk w nadchodzącym sezonie musi udowodnić, że ostatni rok nie był dziełem przypadku, ale patrząc na jego harmonijny rozwój, można być raczej o to spokojnym. Poza tym to zawodnik, którego ambicje sięgają jeszcze dalej. Jak widać, mozolna praca opłaciła się.

CZYTAJ TAKŻE: Żużel. Stal Gorzów już poluje na Vaculika. Temat Karczmarza należy w końcu przeciąć (wywiad)

CZYTAJ WIĘCEJ: Żużel. Kontuzja polskiego seniora niczym wyrok. Na kilka klubów może paść blady strach

Źródło artykułu: