Żużel. Tak się wjeżdża do historii. 25 lat od najsłynniejszej żużlowej akcji

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Joe Screen w barwach Włókniarza Częstochowa
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Joe Screen w barwach Włókniarza Częstochowa

Gary Lineker oprócz tego, że był znakomitym napastnikiem, zasłynął cytatem, że w piłce nożnej na końcu i tak wygrywają Niemcy. Również Anglik, Joe Screen, na zawsze przeszedł do historii żużla. Tym co zrobił w meczu polskiej ligi.

Każda dyscyplina sportu ma swoich bohaterów. Legend piłki nożnej jednym tchem można wymienić kilka, a przecież stale to grono się powiększa, bite są kolejne rekordy. Ikoną koszykówki jest Michael Jordan czy niedawno tragicznie zmarły Kobe Bryant, który w jednym meczu potrafił rzucić 81 punktów. Formułę 1 skojarzymy z Michaelem Schumacherem. Skoki narciarskie? Polak odpowie: Adam Małysz.

Wszyscy wyżej wymienieni to sportowcy największego kalibru. Są też tacy, którzy zostali zapamiętani przez momenty. Dla przykładu Jan Tomaszewski został okrzyknięty człowiekiem, który zatrzymał Anglię. Sebastianowi Mili nie zapomni się, że strzelił gola Niemcom w, jak dotychczas, jedynym wygranym przez Polaków z tym rywalem meczu.

Jeśli chodzi o żużel, to pole do popisu jest szerokie, bo zawodnicy w ferworze walki decydują się na szalone wręcz szarże. Tak jak Emil Sajfutdinow, autor akcji minionego sezonu. W ciele Rosjanina tak buzowała adrenalina, że ostatni łuk w jednym z biegów Włókniarza Częstochowa z Unią Leszno przejechał na wyprostowanym motocyklu. Rywala pokonał, wygrał i wprawił wszystkich w osłupienie.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle'a

Tak jak Tomasz Gollob w 1999 roku podczas finału Grand Prix we Wrocławiu, gdy dopadł Jimmy'ego Nilsena. Jednak ikoniczną dla żużla akcją może poszczycić się Joe Screen. Był 18 czerwca 1995 roku. Włókniarz Częstochowa podejmował gorzowską Stal. Bez jednego ze swoich liderów, Sławomira Drabika, który stracił prawo jazdy, a wedle wówczas obowiązujących przepisów równało się to z brakiem możliwości jazdy na żużlu. Biało-zieloni bez kluczowej postaci mierzyli się z silnym rywalem.

Brak Drabika do końca sezonu oznaczał dla Lwów rozpaczliwą walkę o utrzymanie w I lidze (wtedy najwyższa klasa rozgrywkowa). Każde wygrane spotkanie było jak na wagę złota. Mecz ze Stalą był niezwykle wyrównany, a z ekipy Marka Cieślaka wyróżniał się Joe Screen. Przed ostatnim biegiem na tablicy wyników widniał rezultat 42,5:41,5. Aby wygrać Włókniarz potrzebował więc trzech punktów. Screenowi partnerował Sebastian Ułamek.

Start, taśma w górę i gospodarze zostali w blokach. Billy Hamill oraz Piotr Świst pomknęli do przodu, ale natychmiast w pogoń za nimi rzucił się Screen. Anglik kombinował na wszystkie sposoby, to zjeżdżał do krawężnika, za chwilę wynosił się na szeroką, ale nie mógł przebić tamy, jaką postawili mu jadący parą gorzowianie. A to wszystko przy szalejących trybunach częstochowskich kibiców.

Wreszcie Screen znalazł lukę. Przedostatnia prosta, miejsca tyle, że mało kto odważyłby się wsadzić tam nogę, zwłaszcza przy takiej prędkości. Anglik podkurczył ramiona, wygiął się na motocyklu jak cięciwa łuku i wjechał pomiędzy rywali, wchodząc w ostatni wiraż jako pierwszy. Trybuny eksplodowały falą radości. Ludzie łapali się za głowy. Służby porządkowe nie były w stanie zatrzymać tłumu, który wybiegł na murawę, aby celebrować sukces razem ze swoim bohaterem.

"Crazy celebration" (szalona radość) napisał ktoś z zagranicy w komentarzu na YouTube pod filmem ukazującym ten wyścig. Joe Screen, urodzony 27 listopada 1972 roku, właśnie w taki sposób przeszedł do historii żużla i stał się jednym z lokalnych bohaterów Włókniarza Częstochowa. Teraz jak zawodnik wjeżdża pomiędzy dwóch pozostałych, od razu przypomina nam się Anglik. "Zobacz, pojechał jak Screen!".

Od tamtych wydarzeń mija 25 lat, a Joe "Maszyna" Screen, jak zwykli go nazywać w Częstochowie, nadal o Włókniarzu pamięta. Co jakiś czas wrzuca na swój profil na Instagramie zdjęcia z okresu jazdy w barwach Lwów. Ostatnie dodał 6 lutego. W sumie spędził w Częstochowie pięć sezonów i w 1996 roku zdobył mistrzostwo Polski. Być może tego sukcesu by nie było, gdyby nie jego szarża w meczu ze Stalą.

W 2008 roku przy okazji Złomrex Cup Joe Screen został zaproszony do Częstochowy. Przed zawodami na telebimie wyświetlono słynny wyścig. Na SGP Arenie panowała cisza. Wszyscy oglądali go w skupieniu do momentu, aż Anglik zaczął przedzierać się między dwójkę gorzowian. Kibice reagowali spontanicznie, tak jakby działo się to na żywo. W oku Joe Screena pojawiła się łza wzruszenia.

Czytaj więcej: Madsen chce złota dla Eltrox Włókniarza
Zobacz też: Zakłócone przygotowania liderów Włókniarza

Komentarze (17)
avatar
SOBOTTA
19.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hampel i Baliński kontra Kuciapa i Watt. 
avatar
Lukim81Pomorskie-Śląskie
19.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na pewno była to jedna z najładnieszych akcji na żużlowych torach. Ja trochę przewrotnie napiszę jak to "Maszyna"stoczył z Andrzejem Huszczą piękny pojedynek z ZG podczas ligowego meczu z Unią Czytaj całość
avatar
Regres
19.02.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Pamiętam ten mecz...stadion eksplodował 
avatar
Wzeta
19.02.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oczywiście najsłynniejsza ale dla Częstochowy każdy klub miam takiego swojego "Screena" u nas zapadła w pamięć bo po ewentualnej przegranej chyba byłby spadek o ile mnie pamięć nie myli 
avatar
J.A.P
18.02.2020
Zgłoś do moderacji
4
2
Odpowiedz
Byłem tam: ostatnie okrążenie, ostatni bieg, ostatnia szansa - to była magia...