Drużyna Speed Car Motoru Lublin od 14 do 19 lutego była na zgrupowaniu narciarskim we włoskim Predazzo. Po wylądowaniu w Bergamo sprawdzano im temperaturę na lotnisku, ale potem było już spokojnie. Dopiero kilka dni po ich wyjeździe rozpętało się piekło. W Predazzo nie odnotowano przypadków zarażenia, ale miasto znalazło się na mapie, jako teren potencjalnie zagrożony.
W Hiszpanii, dokąd Motor poleciał prosto z Włoch, nie było badania temperatury, ale wszystko jest w porządku. Zawodnicy czują się dobrze, są też pod ścisłą opieką sztabu. Prezes Jakub Kępa, który przebywa z drużyną, przypomina żużlowcom, żeby dbali o zasady higieny. I żużlowcy naprawdę się pilnują. Korzystają chociażby z urządzenia do dezynfekcji rąk przed i po wyjściu ze stołówki.
A tak poza wszystkim, to drużyna jest zachwycona podwójnym zgrupowaniem. Calpe to rowerowe zagłębie. Sąsiadami żużlowców są zawodnicy z kolarskiej grupy CCC Team. Rowery widać dosłownie wszędzie, niemal każdy ma jeden na balkonie hotelowego pokoju.
W obozie bierze udział cały zespół, jest nawet rezerwowy Oskar Bober. Ma to ogromne znacznie dla właściwej integracji i zbudowania atmosfery. Przede wszystkim chodzi jednak o to, żeby wszyscy byli jak najlepiej przygotowani do sezonu, w którym Motor chciałby powalczyć o czwórkę.
Czytaj także: Menedżer Motoru o tym, komu przeszkadza żużel w Lublinie
Czytaj także: Mistrz ze skazą kończy karierę
ZOBACZ WIDEO Mistrz świata zdradził, ile wydaje na sprzęt. Suma przyprawia o zawrót głowy