Na zdjęciu ze zgrupowania Betard Sparty Wrocław na Malcie widać Macieja Janowskiego, Maxa Fricke czy Gleba Czugunowa. W oczy rzuca się natomiast brak Maksyma Drabika, który co prawda ma problemy związane ze złamaniem procedury antydopingowej, ale przecież nie ma zakazu trenowania z zespołem i szykowania się do sezonu 2020.
Docierają do nas informacje, że Sparta ma bardzo ograniczony, wręcz utrudniony kontakt z Drabikiem. Zdaniem dobrze poinformowanych miał się on obrazić na klub za aferę kroplówkową. Wszystko wskazuje na to, że to lekarz klubowy podał w trakcie kontroli po finale PGE Ekstraligi, iż Maksym dostał pół litra kroplówki (dozwolona norma to 100 mililitrów). Przez to Drabik ma teraz kłopoty, grozi mu zawieszenie. POLADA ma podjąć decyzję najpóźniej na kilka dni przed startem ligi (więcej TUTAJ).
W Sparcie stanowczo dementują, jakoby był komunikacyjny problem z Drabikiem. W klubie słyszymy, że jest wręcz przeciwnie, że ma bardzo dobry kontakt zarówno z działaczami, jak i sztabem szkoleniowym. Nieobecność na Malcie jest tłumaczona tym, że Drabik dostał zgodę kierownictwa na indywidualne przygotowania do sezonu.
Naszym zdaniem dla Drabika byłoby lepiej, gdyby był z zespołem. Skoro nie ma żadnego problemu na linii klub - zawodnik, to jednak ta praca w grupie mogłaby mu wiele dać, podnieść psychicznie na duchu. To oczywiście tylko i wyłącznie nasza subiektywna opinia.
Czytaj także: Maciej "wszystko mi zwisa" Janowski. Arogancja gwiazdki
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a