Przed rokiem o tej porze środowisko żużlowe żyło transferem Grigorija Łaguty do Speed Car Motoru Lublin. Rosjanin wystawił do wiatru PGG ROW Rybnik, bo wcześniej obiecał prezesowi Krzysztofowi Mrozkowi, że po powrocie z zawieszenia za doping będzie startować w kevlarze z "Rekinem".
Mrozek sam kilka miesięcy temu miał za złe Jakubowi Kępie, prezesowi klubu z Lublina, że prowadził rozmowy z Łagutą. Niektórzy twierdzą, że teraz sam zachował się nielojalnie, bo sprowadził do PGG ROW-u w roli szkoleniowca Lecha Kędziorę.
Kędziora miał bowiem do końca lutego ważny kontrakt w Łodzi, a władze Orła widziały go w duecie trenerskim z Adamem Skórnickim. - Różnica jest diametralna - powiedział Mrozek o porównywaniu go do sternika lubelskich "Koziołków".
ZOBACZ WIDEO: Orlen szuka następców Kubicy. Umowa z Alfą gwarantuje młodym Polakom szkolenie
- Prezes Kępa rozmawiał z zawodnikiem, który obiecał umierać za Rybnik. Natomiast, gdy zadzwoniłem do trenera Kędziory, to ten powiedział mi, że jeszcze pracuje w Łodzi, ale będzie składać wypowiedzenie - dodał Mrozek.
Kędziora umowę z Orłem Łódź miał ważną do końca lutego. Dlatego też w ubiegły piątek został oficjalnie przedstawiony jako trener rybnickich "Rekinów". - Jeśli ktoś nie widzi różnicy w negocjacjach Kępy z Łagutą i Mrozka w Kędziorą, to trudno - podsumował Mrozek na piątkowym spotkaniu z kibicami.
Co ciekawe, Witold Skrzydlewski z łódzkiego Orła twierdzi, że rybniczanie nie mieli prawa ogłaszać kontrakt Kędziory w ubiegły piątek, bo wtedy szkoleniowiec miał jeszcze ważną umowę z jego klubem. - Być może nałożymy karę - powiedział nam główny sponsor Orła (czytaj więcej o tym TUTAJ).
Czytaj także:
Kubica zaimponował Alfie Romeo
Takim samochodem w DTM pojedzie Kubica