Dramatyczny apel Dobruckiego: Jeśli nie chcemy anoreksji i żużlowców spadających z motocykli, wprowadźmy limit wagi

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Rafał Dobrucki
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Rafał Dobrucki

- Zawodnicy w walce o mniejszą wagę zaczynają spalać mięśnie. Wielu jest policzonych na dwa wyścigi z rzędu, w trzecim mogą być niebezpieczni. Trzeba limitu, bo za chwilę będziemy mieć problem z bulimią i anoreksją - mówi Rafał Dobrucki.

W tym artykule dowiesz się o:

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Tomasz Gollob widzi coraz bardziej wychudzonych zawodników, i mówi: wprowadźmy limity wagowe. Krzysztof Cegielski odpowiada, że to bez sensu, że niscy wzrostem nie pchają się do siatkówki, więc wysocy powinni omijać żużel szerokim łukiem.

Rafał Dobrucki, trener kadry juniorów: Dobrze, że jest dyskusja, że są znaki zapytania, że ktoś to podważa, bo tylko tak można wypracować dobre rozwiązanie. Nie możemy jednak zamykać dyscypliny dla kogoś, kto ma za dużo centymetrów. Raczej trzeba wyrównywać szansę przez regulacje techniczne. Zresztą, to nie wzrost napędza walkę z wagą i powoduje, że zawodnicy wyglądają, jak wyglądają. Gratuluję wszystkim, którzy dbają o siebie i mało ważą, ale to jest sport wyczynowy, bardzo niebezpieczny. Teraz w żużlu jest tak, że zawodnik jest policzony na dwa biegi z rzędu, a w trzecim na cięższym torze już może być niebezpieczny.

Jeszcze raz odwołam się do Golloba, który powiedział, że zawodnicy, przez to, że są tacy wychudzeni, muszą sięgać po kroplówki i często podejrzane odżywki.

Żużlowcy upodabniają się do skoczków. Adamowi Małyszowi wystarczyła bułka z bananem, ale żużel to jednak inna dyscyplina. Ekstremalna, wymagająca większej siły, wytrzymałości i energii. Janusz Kołodziej, o którym Tomasz też wam wspomniał, jest znakomitym przykładem, do czego może prowadzić odchudzanie. Pierwszy rok znakomity, a w drugim spadał z motocykla, tak duże było wycieńczenie organizmu. Okrycie ciała folią, snus pod wargą i specjalna herbatka nie zastąpią odpowiedniej diety. A przecież chcemy takich rzeczy unikać.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle'a

Zdecydowanie.

I wolałbym, żebyśmy byli mądrzy przed szkodą, a nie po niej. Nie chciałbym, żebyśmy się obudzili, jak w żużlu pojawią się pierwsze zdiagnozowane przypadki bulimii i anoreksji. A w tym kierunku to zaczyna zmierzać. Niektórzy zawodnicy, żeby mieć odpowiednią wagę, zaczynają spalać mięśnie i to zaczyna być groźne. Gorset mięśniowy, w razie upadku, ma ogromne znaczenie, bezpośrednio zabezpiecza zawodnika. Jeden z trenerów przygotowania fizycznego mówi o żużlowcach, że wiatr mocniej zawieje i ich zdmuchnie. Nie tak to powinno wyglądać.

Dyskusja o limitach jest prowadzona równolegle z tą o dietach. Jeść, nie jeść mięsa. Wrócę do Golloba, który ten temat też łączył z kroplówkami. Maksym Drabik ma przez to kłopoty.

Wiem, że Maksym próbował diety wegetariańskiej, ale jaki to miało wpływ, trudno teraz odpowiedzieć. Fakt, że problemy zdrowotne ma. Nie twierdzę, że zawodnicy nie mogą odstawiać mięsa, ale powinni zadać sobie pytanie, po co? Chodzi o modę? Zasadniczo wszystko można, ale z głową i pod ścisłą kontrolą lekarza i dietetyka.

Cegielski mówi, że chcemy limitów wagowych, by bronić wysokich, a kiedyś ten wysoki miał handicap i nie martwiliśmy się o mniejszych zawodników.

Krzysiek opowiadał też o Maugerze, który dzięki wadze mógł bardziej popracować na motocyklu i pomóc mu w szybszej jeździe. Trudno się nie zgodzić. Tyle że to było wieki temu. Żużel, kiedy trzeba było pomagać motocyklowi, już się skończył. Sprzęt jest dziś tak precyzyjny, że wygrywa ten, co jak najmniej przeszkadza motocyklowi, co też jest sztuką, ale jednak inną. Dlatego waga ma znaczenie.

A będzie jeszcze gorzej, bo właśnie wchodzą limitery.

I nie wiem, po co to jest robione. Oszczędności wielkich z tego nie będzie, natomiast zmusi zawodników do gubienia kolejnych kilogramów. Skoro moc silnika na starcie będzie mniejsza. Na dokładkę po 8 metrach spada on z obrotów. Ciężcy ponownie dostaną po tyłku.

To jaki limit wagowy by pan zaproponował?

Żużel to jeden z ostatnich sportów motorowych, w których nie waży się zawodnika ze sprzętem. Nie chodzi mi o jakieś BMI, czy o dołożenie komuś 15 kg, ale o minimalną wagę zawodnika z motocyklem. Ustawiłbym ją na poziomie 150 kilogramów. To jest dla mnie jakiś bufor, który nie pozwoli na skrajności. Nie zmusi też niskich zawodników do tego, by nagle przybierali 20 kilogramów. W Formule 1, do której zmierzamy, mamy wagę bolidu na poziomie 740 kilogramów i wagę kierowcy z fotelem na poziomie 80 kilo. Jeśli kierowca waży 75, to dokładamy do fotela 5 kilo. Skoro tak robią w Formule 1, gdzie sprzęt waży 9 razy więcej, tym bardziej nie bagatelizowałbym tematu wagi w żużlu. Mamy takie budżety, poważne koncerny, firmy, telewizję, więc myślę, że czas się nad tym zastanowić.

Przy minimalnym limicie 150, ile musiałby ważyć zawodnik?

77 kilogramów waży motocykl, około 10 ekwipunek zawodnika, mam na myśli kombinezon, ochraniacze, buty z laczkiem i kask. Wychodzi na to, że dla zawodnika zostaje około 63 kilogramów. Może mieć więcej, ale nie mniej. Dziś tych poniżej 60 kilo jest niewielu, ale jeśli nic nie zrobimy, za chwilę będzie ich całkiem sporo. Warunki techniczne wymuszają zbijanie wagi, więc trzeba regulacji zatrzymującej to szaleństwo.

Czytaj także:
Bez Hamulców 2.0: Grzyb ma sukces, a Chomski ma problem
Dziwne przypadki prezesa Krakowskich Smoków

Źródło artykułu: