Żużel. Kibice Startu Gniezno oburzeni. Rafael Wojciechowski wyjaśnia i uspokaja

WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski
WP SportoweFakty / Tomasz Kordys / Na zdjęciu: Rafael Wojciechowski

Część z kibiców Car Gwarant Startu Gniezno oburzyła się tym, że pierwszoligowiec nie trenuje jeszcze na domowym torze, ale decyduje się na wyjazd do Gorican. Menedżer Rafael Wojciechowski uspokaja i wyjaśnia, skąd taka decyzja.

Niektórym fanom nie spodobało się to, że gnieźnianie zamiast wyjechać na domowy tor, udają się do Gorican. "To jest żart? Nawet drugoligowe kluby wyjechały na tor i nasi przeciwnicy też" - pisał jeden z nich na Facebooku. "Niedziela słoneczna. Poniedziałek 12 stopni Celsjusza, bez deszczu. Na torze nie ma nikogo.... no ale jak jeszcze można załapać się na wakacje do Chorwacji to wiadomo co każdy wybierze" - stwierdził kolejny z kibiców.

Nie zabrakło też osób, które pozytywnie wypowiedziały się na temat wyjazdu czerwono-czarnych i z pełnym zrozumieniem odebrały decyzję sztabu szkoleniowego drużyny z pierwszej stolicy Polski. A jak ten ruch komentuje menedżer Startu?

- Taki mamy klimat, tak bym powiedział, parodiując pewną panią minister - mówi nam Rafael Wojciechowski. - Trzeba wziąć pod uwagę kilka aspektów. W poprzednich latach bardzo często mieliśmy mroźne zimy. Często ta wilgoć nie wchłaniała się tak mocno w tor, ale zostawała na nim. W ostatnich latach często zaczynaliśmy treningi z rana, kiedy mróz jeszcze trzymał i tor był zmrożony - twardy. Dlatego tak szybko wyjeżdżaliśmy na nasz owal - dodaje menedżer Car Gwarant Startu Gniezno.

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

Tym razem zima była bardzo łaskawa. - W tym roku nie mieliśmy mrozu. Więcej wilgoci dostało się do środka. Rozpuszczało się lodowisko, więc woda też przedostała się do toru. Dla mnie ważne jest, by pierwsze treningi odbyły się na równym i bezpiecznym torze. Służą one rozprostowaniu się i nabraniu dobrych nawyków, przyzwyczajeniu się do prędkości oraz sprawdzeniu ustawień. Nie miałbym gwarancji, że zdążyłbym zorganizować w tym tygodniu dwa treningi. Czekając, modląc się o pogodę i patrząc w niebo, mógłbym przegapić cały tydzień - twierdzi Wojciechowski.

Wyjazd na Chorwację ma pomóc czerwono-czarnym w rozprostowaniu kości po zimie. - Po powrocie z Gorican zawodnicy będą mieli już za sobą pierwszy kontakt z motocyklem, więc będą mogli trenować na bardziej wymagającym torze. W Gorican mamy zapewnione dobre warunki. Uważam, że taki wyjazd to na ten moment najlepsze rozwiązanie. W przyszłym tygodniu tor będzie przygotowany na tyle treningów, ile trzeba. Mamy zaplanowane dwie sesje treningowe, ale może będą nawet trzy. Zostaję w Gnieźnie i razem z toromistrzem wszystkiego dopilnujemy, by tor był przygotowany już na weekend - zapewnia menedżer.

Rafael Wojciechowski uspokaja też wszystkich, którzy poczuli zaniepokojenie. - Uważam, że czasu będzie wystarczająco, by do tego toru się dopasować. Ten owal i tak na początku - w pierwszym tygodniu czy dwóch - będzie się zmieniał. Dla mnie kluczowym momentem będzie sparing z Poznaniem i późniejsze treningi. Tor musi nabrać pewnej powtarzalności przed pierwszym meczem ligowym. Wtedy będę wiedział, że zawodnicy są dobrze przygotowani i spasowani przed inauguracją ligi - podsumowuje.

Czytaj także:
Dariusz Ostafiński: Viva Las Vegas. Więcej odpowiedzialności panowie żużlowcy (komentarz)

Raport z przygotowań: truly.work Stal Gorzów. Zadziałał efekt nowej miotły. Stal znów ma być wielka

Źródło artykułu: