Żużel. Koronawirus wydłuża okres bez żużla w Rzeszowie. Kibice muszą poczekać dłużej

WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: stadion w Rzeszowie
WP SportoweFakty / Marcin Inglot / Na zdjęciu: stadion w Rzeszowie

Najbardziej stęsknieni żużla są kibice ze stolicy Podkarpacia. Na powrót ligowego ścigania czekają już ponad rok, a koronawirus sprawia, że muszą się uzbroić w dodatkową cierpliwość. W klubie zapewniają, że są gotowi i czekają, aż epidemia ustąpi.

O wpływ koronawirusa na najbliższe plany Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego zapytaliśmy Łukasza Rojka - wiceprezesa klubu.

W ostatnich dniach wyjaśniła się sprawa rzeszowskiego toru. Ostateczne rozwiązanie podane przez Rzeszowskie Towarzystwo Żużlowe mówi, że przygotowaniem owalu do treningów i zawodów będzie się zajmował trener rzeszowskiej drużyny Janusz Stachyra. Jeszcze tego samego dnia, po ogłoszeniu tej informacji Stachyra przybył na Stadion Miejski w Rzeszowie i wsiadł za stery ciągnika, aby nie tracąc ani chwili zacząć przygotowania toru do jazdy.

Wiele klubów odbyło już pierwszy próbny trening na swoich obiektach. W Rzeszowie zaplanowano go na 16 lub 17 marca, ale w związku z panującą epidemią i nałożonym przez GKSŻ zakazem odbywania treningów rzeszowianie muszą uzbroić się w cierpliwość. Władze klubu pochwalają decyzje o przesunięciu inauguracji ligi mając nadzieję, że aktualna sytuacja epidemiologiczna wkrótce ulegnie poprawie.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

- Wstrzymanie jakichkolwiek aktywności wymagających obecności wielu osób w jednym miejscu to bardzo dobra decyzja. Jeszcze przed tygodniem siatkarze grali przy pustych halach, ale w żużlu by to nie przeszło. Ani przez moment nie dopuszczałem do głowy myśli, aby jechać bez naszych wspaniałych kibiców, bo to się całkowicie mija z celem. Decyzję szanujemy, w pełni popieramy i czekamy na rozwój sytuacji - mówi Łukasz Rojek, wiceprezes RzTŻ.

Sezon zimowy był dla działaczy rzeszowskiego klubu intensywnym czasem pozyskiwania nowych sponsorów i przekonywania do powrotu tych, którzy odwrócili się od żużla po sezonie 2018. To właśnie sponsorzy, zaraz po kibicach są powodem, dla którego Rojek nie wyobrażał sobie żużla przy pustych trybunach.

- Powtórzę to jeszcze raz. Robimy to przede wszystkim dla kibiców. Oprócz nich musimy także pamiętać o wielu nowych firmach, które obdarzyły nas zaufaniem i zdecydowały się nas wesprzeć finansowo w sezonie 2020. Reklamowanie tych firm przy pustym stadionie, tym bardziej bez relacji telewizyjnej całkowicie mija się z celem - dodaje Łukasz Rojek.

Klub zapewnia, że ze swojej strony jest gotowy do wyjazdu na tor. Zarząd oraz trenerzy są w ciągłym kontakcie telefonicznym z zawodnikami.

- Zawodnicy trenują indywidualnie. Odroczony wyjazd na tor starają się zastąpić jazdą na crossie lub za granicą, ale z tego co wiem, to w chorwackim Gorican również treningi zostały wstrzymane. O wszystkim informujemy naszych zawodników na bieżąco. Rodzice naszego nowego młodzieżowca - Kuby Stojanowskiego - dzwonili do nas z pytaniem kiedy mogą przyjechać na trening. Dzwoniliśmy do naszych Duńczyków, którzy też się niecierpliwią. Ilja Czałow przebukował swoje bilety lotnicze, a z chłopakami z Rzeszowa rozmawiamy praktycznie codziennie. W dniu dzisiejszym jestem po rozmowach z Dawidem Stachyrą, z którym rozmawiałem na temat jego przygotowania fizycznego oraz sprzętowego do sezonu. Osobiście mocno wierzę w odrodzenie się Dawida w tym roku w Rzeszowie - zapewnia Łukasz Rojek.

Wiceprezes RzTŻ informuje, że w związku z aktualnym stanem praca klubu nie jest w żaden sposób zdezorganizowana. Biuro klubu jest otwarte bez zmian, pracownicy pełnią dyżury stacjonarne w siedzibie klubu oraz pracują zdalnie.

- Zachęcamy kibiców i przedstawicieli mediów zainteresowanych rozmową, aby wszystkie sprawy załatwiać aktualnie drogą mailową lub telefoniczną. Karnety można nabywać w biurze klubowym, ale przypominamy, że prowadzimy też sprzedaż online i sugerujemy, aby korzystać z tej możliwości - dodaje wiceprezes Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego Łukasz Rojek.

Koronawirus pokrzyżował rzeszowianom nie tylko wyjazd na tor, ale również organizację kilku akcji marketingowych. Część z nich jednak udało się dopełnić na chwilę przed wybuchem epidemii.

- W ostatnim momencie udało nam się okleić dwa autobusy jeżdżące po Rzeszowie, które mają przypominać mieszkańcom, że żużel wraca do miasta. Na najbliższe dni mieliśmy zaplanowane spotkanie z uczniami jednej ze szkół podstawowych. Nasi młodzieżowcy potwierdzili obecność. Wszystko było dopięte praktycznie na ostatni guzik, ale w obecnej sytuacji zdrowie nas wszystkich jest priorytetem. Zapewniam jednak, że spotkanie z najmłodszymi kibicami nie zostało odwołane lecz przełożone na inny termin - kończy Łukasz Rojek, nowy wiceprezes Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego.

Czytaj także: Ostafiński z Hynkiem biorą się za łby: Senator mówi, że o żużlu możemy zapomnieć

Komentarze (0)