Na razie wiemy tylko tyle, że pierwsze dwie kolejki PGE Ekstraligi oraz niższych lig w Polsce zostały przełożone. Zapowiada się jednak, że to nie koniec. Optymistyczny scenariusz zakłada, że liga ruszy najwcześniej w maju, względnie w czerwcu. Są jednak i takie głosy, że z żużlem w roku 2020 będzie trzeba dać sobie spokój. O tym, że musimy być gotowi na taki wariant mówił w rozmowie z naszym portalem prezes Orła Łódź Witold Skrzydlewski.
Swoją drogą na razie wszystkie spekulacje wydają się być wróżeniem z fusów. Wirus zaskakuje cały świat i chyba dzisiaj nikt nie wie, jak cała sytuacja będzie wyglądać za parę tygodni. Fakty są jednak takie, że jednym z problemów żużla jest konieczność przemieszczania się zawodników do innych krajów. I tak, bazując na aktualnych danych, w Szwecji mamy ponad 1000 zarażonych osób, w Danii blisko 900, a w Wielkiej Brytanii już grubo ponad 1000. Liczby te cały czas rosną.
- Jestem optymistą, ale nie mogę powiedzieć, że nie zgadzam się z prezesem Skrzydlewskim. Trzeba brać pod uwagę wszystkie scenariusze. Na razie obserwujmy sytuację. Wierzę, że to wszystko wkrótce się wyciszy. Pewnie mądrzejsi będziemy za kilkanaście dni - ocenił ekspert Canal+, Wojciech Dankiewicz.
Inna sprawa, że Europa mocno mobilizuje się w swoich działaniach, więc jest szansa, że za dwa tygodnie wszyscy będą spoglądać na sprawę z większym optymizmem. Pozostaje mieć nadzieję, że społeczeństwo przestanie lekceważyć pandemię i zastosuje się do rygorystycznych środków zapobiegawczych. Wtedy jest szansa na poprawę sytuacji. Tak czy siak, żużel na razie musi przyglądać się wszystkiemu z boku. Czekać i wierzyć.
CZYTAJ TAKŻE: Ostafiński z Hynkiem biorą się za łby: Senator mówi, że o żużlu możemy zapomnieć
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film