Żużel. Co z kasą z telewizji? Prezes mówi, że brak play-off nie oznacza renegocjacji kontraktu

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen.
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Michael Jepsen Jensen.

Około 20 milionów rocznie dostaje PGE Ekstraliga z tytułu kontraktu telewizyjnego z Canal Plus. Czy wypłata pieniędzy jest zagrożona w związku z koronawirusem? - Jeśli zaliczymy sezon, to nie ma strachu - mówi prezes Ekstraligi Żużlowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Canal Plus od ubiegłego sezonu płaci rocznie za prawa telewizyjne do PGE Ekstraligi około 20 milionów złotych. Prezes Ekstraligi Żużlowej Wojciech Stępniewski zapewnia nas, że jeśli tegoroczny sezon się odbędzie to, nawet mimo epidemii koronawirusa, środki znajdą się na koncie spółki zarządzającej rozgrywkami, a potem zostaną przelane na klubowe konta.

Pozostaje pytanie, ile spotkań rozgrywek 2020 uda się odjechać. Czy będzie to pełny sezon? Już teraz mówi się, że jeśli liga nie wystartuje w czerwcu, to może zabraknąć czas na play-off. - Nie ma sztywnego zapisu, jak w przypadku braku jednej z drużyn, że brak play-off oznacza renegocjację umowy - wyjaśnia Stępniewski.

- Sztywnego zapisu może nie ma, ale nie wierzę, że w kontrakcie za 20 milionów nie ma jakichś klauzul odnoszących się do nadzwyczajnych wydarzeń. Umowa jest na 64 mecze. Osiem mniej, w dodatku tych najbardziej atrakcyjnych może zrodzić pewien kłopot. Trochę się tego obawiamy. Nie mamy pewności, bo też nie znamy pełnego zapisu tego kontraktu - mówi prezes jednego z klubów.

Inna sprawa, że w Canal Plus mają takie podejście, że raczej będą chcieli pójść Ekstralidze na rękę. I jest prawdopodobne, że przy 56 spotkaniach nikt nie będzie kruszył kopii. Stacja będzie zadowolona z tego, że w czasie wielkiego kryzysu udało się odjechać sezon.

Dla ekip startujących w PGE Ekstralidze byłoby oczywiście lepiej, gdyby telewizja potraktowała ewentualny brak kilku spotkań jako wypadek przy pracy i przymknęła na to oko. Już teraz Piotr Rusiecki, prezes mistrza Polski Fogo Unii Leszno mówi, że o ile przed koronowirusem średni budżet klubu najlepszej ligi świata wynosił 7 milionów złotych, o tyle po wygaśnięciu epidemii już taki nie będzie. Niepewne są wpływy z biletów, ale i też te od sponsorów. Te 2 do 2,5 miliona z EŻ (z umowy telewizyjnej i sponsorskiej) mogłyby zapewnić klubom stabilizację.

Czytaj także:
Trener kadry boi się o mamę: żużel przeżyje
Prezes mistrza Polski: nie mam dochodów, nie mam z czego płacić

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

Komentarze (2)
avatar
KATO-COFNIJCIE ZMIANY
18.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@Rysio-z-Klanu: i każdy kolejny artykuł coraz bardziej wybitny... 
avatar
Rysio-z-Klanu
18.03.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz