Koronawirus sparaliżował żużel. Odwołane zostały treningi i sparingi, a inaugurację sezonu przełożono. Nie wiadomo, kiedy zawodnicy wyjadą na tor. Trudne chwile przechodzą również firmy wspierające czarny sport. Pojawiły się nawet informacje, że niektóre mogą zrezygnować lub mocno ograniczyć środki na sponsoring. Czy polskie kluby wpadną w tarapaty? W Arged Malesa TŻ Ostrovii na razie nie ma nerwowych ruchów.
Budżet ostrowian opiera się przede wszystkim na kasie z małych i średnich firm. Takie przedsiębiorstwa odczują epidemię koronawirusa. Prezes Radosław Strzelczyk zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, jednak wierzy, że sytuacja wróci do normy. - Na szczęście jeszcze takich sygnałów nie było. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Gospodarka stanęła, ale liczę, że zastosujemy się do poleceń i wszystko szybko wróci do normy. A wtedy firmom uda się ruszyć i odzyskać właściwy rytm - powiedział sternik klubu z Wielkopolski w rozmowie z portalem polskizuzel.pl.
Działacze przekonują, że cały czas są w kontakcie ze swoimi partnerami. W tej chwili nie ma mowy o renegocjacji kontraktów. Wszyscy czekają na poprawę sytuacji na świecie. Bez tego rozgrywki w Polsce po prostu nie ruszą. - Jest na to za wcześnie, a poza tym mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Teraz najważniejsza jest odpowiedzialność. Jeśli będziemy zdyscyplinowani i zostaniemy w domach, to liga powinna ruszyć dość szybko - dodał.
Koronawirus dotarł do naszego kraju stosunkowo późno. Obserwowaliśmy problem m.in. we Włoszech i wyciągamy odpowiednie wnioski. Strzelczyk pilnuje, aby klub stosował się do zaleceń polskiego rządu. - Odizolowaliśmy naszych pracowników. Ograniczyliśmy spotkania z kibicami i czekamy. Myślę, że nie będzie tak źle, bo bazujemy na doświadczeniach innych państw, które pewne zalecenia zlekceważyły. U nas ten błąd nie został popełniony, a to daje nadzieję na szybki powrót do normalności - podsumował prezes klubu startującego w 1. Lidze Żużlowej.
Zobacz także: Koronawirus. Dramatyczny apel prezesa Stali do samorządów. Najpierw odejdą pracownicy, a później będą bankructwa!
Zobacz także: Żużel. Koronawirus. Dla Daniela Bewleya to jeden wielki żart. "Nie jest większym zagrożeniem dla ludzi"
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"