Żużel. Pieszczek uważa, że koronawirus zmieni speedway. Będzie dużo gorzej

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Jakub Jamróg i Krystian Pieszczek.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Jakub Jamróg i Krystian Pieszczek.

Pandemia wirusa COVID-19 torpeduje żużel na całym świecie. Krystian Pieszczek spodziewa się, że ta sytuacja zmieni speedway, jednak niestety może to być zmiana na gorsze. Czy tak się rzeczywiście stanie?

Jeszcze miesiąc temu nikt nie spodziewał się, że koronawirus będzie miał aż taki wpływ na światowy sport, w tym żużel. Obecnie wszystkie europejskie rozgrywki "czarnego sportu" zostały wstrzymane i tak naprawdę nikt nie jest w stanie określić kiedy zostaną one wznowione. Na tę chwilę żużlowcy nie mogą nawet trenować na torze, co znacznie wydłuża ich okres przygotowawczy.

Jedną z pierwszych drużyn, która zdążyła odbyć treningi po przerwie zimowej, a jeszcze przed zakazem wydanym przez GKSŻ był Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Zawodnicy z Trójmiasta mieli okazję sprawdzić sprzęt na swoim torze i tę możliwość ceni sobie jeden z liderów gdańszczan - Krystian Pieszczek.

- Cieszę się, że zdążyłem pojeździć chociaż dwa dni i zaliczyć sporo okrążeń. Zawsze to jakiś kontakt z motocyklem, tym bardziej, że nie wiemy ile teraz przyjdzie nam czekać na kolejną taką możliwość - mówił Pieszczek w wywiadzie dla "sport.trojmiasto.pl".

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Szalenie trudna sytuacja w światowym sporcie. "Nie ma rozgrywek, nie ma kibiców, nie ma pieniędzy"

Wychowanek gdańskiej drużyny przyznał, że obecnie legły w gruzach wszystkie jego plany na sezon 2020. Opóźnienie startu rozgrywek powoduje, iż wielu zawodników może spodziewać się najintensywniejszego roku w ich karierze. W wywiadzie dla trójmiejskiego portalu Pieszczek podkreślił, że najprawdopodobniej będzie musiał posiadać kilka baz sprzętowych, co pozwoli mu na efektywniejszą logistykę pomiędzy spotkaniami.

Zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk zauważył również, że żużlowcy należą do wąskiej grupy sportowców, która może zostać najmocniej dotknięta przez wirusa COVID-19. - Z perspektywy pojedynczego zawodnika, żużel może ucierpieć bardziej niż inne dyscypliny. Inwestujemy w sprzęt duże kwoty. Nawet jeśli pojedziemy krótszy sezon, sponsorzy mogą chcieć zwrotu części pieniędzy albo wycofać swoje wsparcie. W końcu kryzys dotknie wiele różnych branż. Niewykluczone, że niektórych żużlowców po prostu nie będzie stać na jazdę. Dotyczy to nawet zawodników z ekstraligi - mówił Pieszczek.

Co więcej, zawodnik drużyny z Trójmiasta spodziewa się, że obecna sytuacja związana z koronawiursem spowoduje sporo zmian w speedwayu. - Obserwując to, co dzieje się teraz na świecie, liczę się z tym, że żużel może się cofnąć. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to tak drastyczne. Musimy wszyscy zachować optymizm - powiedział.

- Myślę, że nie wrócimy do czasów, gdy zawodnicy wozili motocykle na mecze przyczepkami, ale wiele rzeczy się zmieni. Niewykluczone, że takie rzeczy jak na przykład regulacje dotyczące strojów, w których startujemy, nagle okażą się mniej istotne. Nikt nie będzie pilnował tego, czy masz indywidualny czy klubowy strój, bo ważniejsze będą te rzeczy, które dla ścigania czy bezpieczeństwa są absolutnie kluczowe - podsumował jeden z liderów Zdunek Wybrzeża Gdańsk.

Jeżeli sezon 2020 dojdzie do skutki to Krystian Pieszczek oprócz bronienia barw drużyny z Trójmiasta, będzie występował dla aktualnego mistrza Szwecji - Eskilstuny Smederny. Ponadto wychowanek Wybrzeża uzyskał prawo do startu w eliminacjach do TAURON SEC oraz SGP.

Zobacz także: Drużyna dekady ROW-u Rybnik
Zobacz także: Thomsen nie bagatelizuje ryzyka

Źródło artykułu: