Koronawirus. Wymowne słowa Bartosza Smektały. Żużel dostanie rykoszetem?

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Bartosz Smektała
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Bartosz Smektała

- Każdy z nas, nie tylko żużlowców jakoś odczuje skutki tej epidemii. Speedway może dostać rykoszetem, ale trzeba być mimo wszystko optymistą - powiedział Bartosz Smektała, krajowy senior Fogo Unii Leszno i reprezentant Polski.

Świat stanął w miejscu z powodu koronawirusa. Bartosz Smektała jest przekonany, że epidemia odbije się na czarnym sporcie. - W tej trudnej sytuacji jest kilka aspektów. Po pierwsze sportowy, bo nie możemy trenować, ale także finansowy, bo nie jeżdżąc nie zarabiamy. Każdy z nas, nie tylko żużlowców jakoś odczuje skutki tej epidemii. Speedway może dostać rykoszetem, ale trzeba być mimo wszystko optymistą - stwierdził krajowy senior Fogo Unii Leszno w rozmowie z portalem polskizuzel.pl.

Młody zawodnik nie zamierza tracić nadziei. - Sytuacja rzeczywiście jest trudna i ciężko się w niej odnaleźć. Póki co, nie ma tragedii, bo bywały już przecież takie zimy, że wyjeżdżaliśmy na tor dopiero pod koniec marca. Pamiętam taki rok, że dopiero 20 marca po raz pierwszy trenowaliśmy na torze. W tym roku było trochę lepiej, bo na początku marca udało się wyjechać na tor i zaspokoić ten pierwszy głód jazdy - zaznaczył.

Żużlowcy nie mogą żyć bez jazdy. Przez całą zimę czekali na marzec, a gdy przyszedł ten długo wyczekiwany czas, to koronawirus sparaliżował zmagania. - Niemniej jednak chciałbym jeździć, ścigać się i sprawdzać motocykle, a nie ma tego, gdzie robić. Przede wszystkim żużel to jest coś, co kocham, hobby, to jest część mojego życia i za tym się naprawdę tęskni. To jest największy ból - przyznał 22-latek.

Bardzo ważne są też pieniądze. Bez kasy nie da się uprawiać tego sportu. - Druga strona medalu to są oczywiście finanse. Nie jeździmy, to nie zarabiamy. Nie ma co ukrywać, każdy z nas, nie tylko żużlowcy, ale wszyscy ludzie, firmy, przedsiębiorstwa są w trudnej sytuacji - dodał Smektała.

- Żużel może dostać rykoszetem, ale trzeba wierzyć, że będzie dobrze. Póki co mamy na razie tydzień od wprowadzenia zakazów. Wiadomo, że trzeba ograniczyć kontakt z innymi ludźmi, dbać o siebie, ale nie dramatyzowałbym. Osobiście, przestałem już oglądać telewizję i te wszystkie informacje, którymi jesteśmy bombardowani. Sytuacja jest poważna i oczywiście stosuję się do wszelkich zaleceń, ale nie można popadać w paranoję. Dalej musimy funkcjonować - zakończył.

Zobacz takżeŻużel. Kim Nilsson chce się rozwijać. Potężny sponsor pomoże szwedzkiemu żużlowcowi?
Zobacz także
Żużel. Koronawirus. Rafał Okoniewski się izoluje. "Niektórzy mogą nie czuć, że są zarażeni, ale mogą zarażać innych"

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Komentarze (4)
avatar
Goldi
27.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciężko w tej sytuacji być optymistą... 
avatar
MikoULaj
27.03.2020
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Jak tylko skończy się ten syf, jadymy dalij Smyku... I tak dalij, i tak dalij, nie? :))) 
avatar
Leszczyński fan
27.03.2020
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Bartek jak przystało wyważony komentarz , stosowny do sytuacji , bez paranoi , klasa sama w sobie 
avatar
sympatyk żu-żla
26.03.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
EPIDEMIA NIE TYLKO ODBIJE SIĘ NA ŻUŻLU .ALE W KAŻDEJ DZIEDZINIE W KAŻDYM TEMACIE,Jaki nas wszystkich będzie dotyczyć.