Żużel. Darcy Ward krytykuje pomysł jednodniowego finału IMŚ. "Nie odzwierciedla rangi mistrzostw"

WP SportoweFakty / Tomasz Oktaba / Na zdjęciu: Darcy Ward
WP SportoweFakty / Tomasz Oktaba / Na zdjęciu: Darcy Ward

Niewykluczone, że koronawirus doprowadzi do tego, że będziemy mieć w tym roku jednodniowy finał IMŚ, który wyłoni najlepszego jeźdźca globu. - Taki pomysł jest głupi - uważa Darcy Ward.

W tym artykule dowiesz się o:

Koronawirus sprawił, że trudno przewidzieć jak będzie wyglądać kalendarz Speedway Grand Prix w sezonie 2020. Niemożliwym wydaje się rozegranie wszystkich dziesięciu rund, jakie miały się odbyć w tym roku. Coraz głośniej mówi się o tym, że większość z nich nie dojdzie do skutku.

W takiej sytuacji BSI stanie przed dylematem czy zorganizować ledwie trzy-cztery rundy SGP, czy może powrócić do idei jednodniowego finału IMŚ. Ankietę na ten temat wśród swoich kibiców przeprowadził Rory Schlein. 56,5 proc. fanów zagłosowało za opcją, by mistrza świata 2020 wyłonić w jednym turnieju.

"Jeden turniej to głupi pomysł. W żaden sposób nie odzwierciedla to rangi mistrzostw świata" - napisał na Twitterze Darcy Ward, komentując wyniki ankiety swojego rodaka.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Hans Nielsen

"Najlepsza opcja to od sześciu do ośmiu rund, a trzy to absolutne minimum" - dodał były żużlowiec, zdaniem którego takie rozwiązanie pozwala wyeliminować wpływ zdarzeń losowych na walkę o tytuł mistrzowski.

Część kibiców zwróciła uwagę Wardowi, że system z jednodniowym finałem IMŚ skutecznie funkcjonował przez dekady i nikt go nie kwestionował. "Owszem, wiele rzeczy działało przez lata, ale jeśli wygrasz trzy lub więcej turniejów jako zawodnik, to lepiej dla ciebie. Jesteś wtedy prawdziwym mistrzem, a nie jednorazowym" - wyjaśnił swoje stanowisko Australijczyk.

Pojawił się też temat pieniędzy. Koronawirus uderzy bowiem zawodników po kieszeniach, więc jednodniowy finał oznaczałby dla nich mniejsze koszty związane z podróżami, ale też mniejsze zarobki.

"W Grand Prix nie ma wielkich pieniędzy" - zauważył Ward, zdaniem którego najwięcej zarabia się w klubach, a tytuł mistrza świata może jedynie pomóc w podbiciu kontraktu i uzyskaniu dodatkowych wpływów od sponsorów.

Czytaj także:
Daniel Bewley myśli o tytule IMŚJ
Zapanowała moda na wirtualną rywalizację w czasach koronawirusa

Źródło artykułu: