Nie brakuje zawodników, którzy traktują swoje kluby niczym zwykłe miejsce pracy. Jednak w żużlu są również persony po prostu kochające swoje zespoły. Szczęście do takich zagranicznych gwiazd ma Fogo Unia Leszno. Każdy kibic speedwaya zapewne pamięta Leigh Adamsa, a teraz w klubie znajdują się kolejni Australijczycy - Brady Kurtz i Jaimon Lidsey.
O ile ten drugi dopiero zapoznaje się z polskimi rozgrywkami i póki co głównie zdobywał doświadczenie na poziomie 2. Ligi Żużlowej w barwach Stainer Unii Kolejarz Rawicz, to Brady Kurtz jest już solidnym członkiem ekstraligowej drużyny. Kurtz reprezentuje Fogo Unię Leszno od dwóch sezonów i w każdym z nich miał swoje miejsce w ekipie na poziomie PGE Ekstraligi.
- To było nierealne. Kiedy przychodziłem do klubu to wszyscy obiecywali mi, że będę miał miejsce w drużynie i będę się ścigał. Tak właśnie się stało. To jest wspaniałe. Mam nadzieję, że będę mógł spędzić w klubie jeszcze kilka lat - mówił Brady Kurtz w wywiadzie dla speedwaygp.com.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
W ostatnich trzech sezonach Fogo Unia Leszno była prawdziwym dominatorem rozgrywek, a w dwóch ostatnich latach ważną część zespołu stanowił właśnie Kurtz. Młody Australijczyk podkreślał, że właśnie te czasy sukcesów z pewnością również wpływają na atmosferę w zespole.
- Jest naprawdę bardzo fajnie i miło spędzać czas w Lesznie. Łatwo jest w momencie kiedy drużynie tak dobrze idzie. Cieszę się z tego i mam nadzieję, że tak będzie dalej - mówił Australijczyk.
Brady Kurtz w ostatnich sezonach może nie należał do liderów leszczyńskiej ekipy, ale był solidnym punktem zespołu. Praktycznie zawsze można było na niego liczyć, a jego wartość dla drużyny była większa niż tylko średnia biegopunktowa.
Młody zawodnik podkreślał również, że duże znaczenie w jego aklimatyzacji w zespole miał Piotr Rusiecki, u którego mieszka podczas swoich pobytów w Polsce. - On po prostu kocha Australijczyków! Był ogromną pomocą dla Leigh Adamsa, kiedy ścigał się w Lesznie. On zyskuje nowe życie z tymi wszystkimi "australijskimi dziećmi" i myślę, że naprawdę to lubi - podsumował Brady Kurtz.
Zobacz także: Zmarzlik wyciąga pozytywy z przymusowej przerwy
Zobacz także: Smolinski apeluje do kibiców