Żużel. Brady Kurtz kocha życie w Lesznie. Ma nadzieję na rozwój w klubie

WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Fogo Unia - GA Unia. Brady Kurtz na prowadzeniu.
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Fogo Unia - GA Unia. Brady Kurtz na prowadzeniu.

Utarło się, że zagraniczni zawodnicy nie przywiązują się do polskich klubów. Jednakże historie z Leszna pokazują, że jest zupełnie inaczej. Atmosferę panującą w Fogo Unii potwierdza Brady Kurtz, który wprost kocha ten zespół oraz miasto.

Nie brakuje zawodników, którzy traktują swoje kluby niczym zwykłe miejsce pracy. Jednak w żużlu są również persony po prostu kochające swoje zespoły. Szczęście do takich zagranicznych gwiazd ma Fogo Unia Leszno. Każdy kibic speedwaya zapewne pamięta Leigh Adamsa, a teraz w klubie znajdują się kolejni Australijczycy - Brady Kurtz i Jaimon Lidsey.

O ile ten drugi dopiero zapoznaje się z polskimi rozgrywkami i póki co głównie zdobywał doświadczenie na poziomie 2. Ligi Żużlowej w barwach Stainer Unii Kolejarz Rawicz, to Brady Kurtz jest już solidnym członkiem ekstraligowej drużyny. Kurtz reprezentuje Fogo Unię Leszno od dwóch sezonów i w każdym z nich miał swoje miejsce w ekipie na poziomie PGE Ekstraligi.

- To było nierealne. Kiedy przychodziłem do klubu to wszyscy obiecywali mi, że będę miał miejsce w drużynie i będę się ścigał. Tak właśnie się stało. To jest wspaniałe. Mam nadzieję, że będę mógł spędzić w klubie jeszcze kilka lat - mówił Brady Kurtz w wywiadzie dla speedwaygp.com.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

W ostatnich trzech sezonach Fogo Unia Leszno była prawdziwym dominatorem rozgrywek, a w dwóch ostatnich latach ważną część zespołu stanowił właśnie Kurtz. Młody Australijczyk podkreślał, że właśnie te czasy sukcesów z pewnością również wpływają na atmosferę w zespole.

- Jest naprawdę bardzo fajnie i miło spędzać czas w Lesznie. Łatwo jest w momencie kiedy drużynie tak dobrze idzie. Cieszę się z tego i mam nadzieję, że tak będzie dalej - mówił Australijczyk.

Brady Kurtz w ostatnich sezonach może nie należał do liderów leszczyńskiej ekipy, ale był solidnym punktem zespołu. Praktycznie zawsze można było na niego liczyć, a jego wartość dla drużyny była większa niż tylko średnia biegopunktowa.

Młody zawodnik podkreślał również, że duże znaczenie w jego aklimatyzacji w zespole miał Piotr Rusiecki, u którego mieszka podczas swoich pobytów w Polsce. - On po prostu kocha Australijczyków! Był ogromną pomocą dla Leigh Adamsa, kiedy ścigał się w Lesznie. On zyskuje nowe życie z tymi wszystkimi "australijskimi dziećmi" i myślę, że naprawdę to lubi - podsumował Brady Kurtz.

Zobacz także: Zmarzlik wyciąga pozytywy z przymusowej przerwy
Zobacz także: Smolinski apeluje do kibiców

Komentarze (10)
avatar
KACPER.U.L
6.04.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Krótko.Brady to nie typ Kangura szukającego pomnik aby podlać po wyjściu z nocnego klubu jeśli się tam znajdzie jakimś cudem.Powodzenia. 
avatar
sympatyk żu-żla
5.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Należy sobie powiedzieć to nie te czasy 60---90 lata .Zawodnik siedział w jednym klubie przenosiny były sporadyczne.Teraz tak nie jest. Powyższy opisany przykład .Każdy fan może też patrzeć w Czytaj całość
avatar
Piotr Biega
5.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Leonidarstwo,,,a Wrocław za co ? 
avatar
Piotr Biega
5.04.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W dobie wirusa na pewno nie chciałby mieszkać weWrocławiu .TYLKO LESZNO UNIA LESZNO NASZ KS 
avatar
-stan-
5.04.2020
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Prawda jest taka, zawodnicy kochają miasto i klub sportowy dopóki są pieniądze. Przy braku pieniądza jak pokazują fakty, ta miłość mija.