Maciej Janowski w październiku nie wziął udziału w meczu towarzyskim reprezentacji Polski i finale Złotego Kasku, po tym jak przedstawił w żużlowej centrali L-4. Zachowanie wrocławianina doprowadziło do sporej afery, wskutek której 28-latek został pozbawiony miejsca w kadrze na sezon 2020.
Janowski wrócił do tamtych wydarzeń w ostatnim wywiadzie z Michałem Gąsiorowskim w sport.pl. Ciągłe odgrzewanie tego tematu nie podoba się Janowi Krzystyniakowi. - Niepotrzebnie do niego wraca. Znów dał o sobie przypomnieć, podczas gdy kibice dawno o tym zapomnieli. Sam wystawił sobie świadectwo - powiedział nam były żużlowiec i trener.
Krzystyniak podkreślił, że kompletnie nie rozumie tłumaczeń byłego kapitana reprezentacji i z każdym kolejnym wywiadem bardziej się on pogrąża. - Nie kupuję tego, po prostu. Wydawało mi się i nadal mi się wydaje, że to bardzo inteligentny człowiek. Nie powinien się już mazać i wracać do tematu kadry - dodał nasz ekspert.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams
- Janowski powinien był okazać skruchę, a tego nie widać. On powinien być gotów cały rok na powołanie do kadry. Nie można się tłumaczyć końcówką sezonu czy też rangą meczu. Jak się jest reprezentantem Polski, to nie ma spotkań ważnych i mniej ważnych - stwierdził Krzystyniak.
62-latek zwrócił uwagę na to, że gdyby podobne słowa wypowiedział Robert Lewandowski jako kapitan piłkarskiej reprezentacji Polski, to mielibyśmy aferę na cały kraj. - Janowski powinien być dumny z reprezentowania barw Polski. To nie jest tak, że mamy tylko Speedway of Nations, a reszta się nie liczy. Przecież taki Lewandowski nie powie, że nie przyjeżdża na kadrę, bo to "jakiś tam mecz" albo, że ma zaplanowane wakacje - powiedział Krzystyniak.
Były żużlowiec podkreślił, że tęskni za czasami, gdy starty w reprezentacji Polski były powodem do dumy. Obecnie dla wielu zawodników otrzymanie statusu reprezentanta nie ma większego znaczenia.
- Dla mnie powołanie do kadry zawsze było czymś ważnym. Wyróżnieniem. Mogę nawet zdradzić, że był taki moment, gdy lekarz zabronił mi jazdy w pewnych zawodach, bo miałem pewne problemy zdrowotne. Zignorowałem to i pojechałem, bo reprezentacja była najważniejsza - podsumował Krzystyniak.
Czytaj także:
Stal Gorzów podniosła się po dwóch ciosach
ROW nie straci miejskich pieniędzy