Adam Krużyński, przewodniczący rady nadzorczej KS Toruń, sponsor eWinner Apatora Toruń, przekonuje, że upór PGE Ekstraligi przy forsowaniu pomysłu - jedziemy bez spadków i awansów - doprowadzi nie tylko do awantury, ale i do ogromnych podziałów. - W istocie będziemy mieli w Polsce żużel dwóch prędkości. Jeśli Ekstraliga teraz się zamknie, to awansów nie będzie też w dwóch, może nawet trzech kolejnych sezonach - przekonuje Krużyński.
- Trzeba zacząć od tego, że jeśli nie będzie możliwości awansu, to pierwsza liga najpewniej w ogóle nie pojedzie. Nie będzie to miało najmniejszego sensu. Po co bowiem wydawać pieniądze bez sensu i bez celu. Zresztą brak możliwości awansu może odstraszyć wielu sponsorów, a na zapleczu Ekstraligi nie ma takich pieniędzy od sponsora tytularnego i z telewizji - komentuje Krużyński.
- Oczywiście brak jazdy doprowadzi do tego, co mówiłem na wstępie. Liga zamknie się na awanse na kolejne lata, bo nikogo nie będzie na to stać - kwituje sponsor i działacz, a my przypomnijmy, że GKSŻ rozmawia z PGE Ekstraligą o innych możliwych rozwiązaniach.
Inna sprawa, że o tym, jak ostatecznie będzie wyglądała liga, zdecyduje koronawirus. Póki pandemia nie ustąpi, nie ma szansy na to, by zawodnicy wyjechali na tor. W przypadku niższych lig już określono, że ze startem można poczekać najpóźniej do sierpnia. PGE Ekstraliga nie mówi o żadnych terminach. Wiadomo jedynie, że tylko jeśli wystartuje w czerwcu, to odjedzie cały sezon z play-offami włącznie. Odstąpienie od zapisu o braku awansów i spadków jest jednak uzależnione od tego, czy kluby będą miały możliwość korzystania z wszystkich zakontraktowanych zawodników.
Czytaj także:
Rok temu jeździł na żużel, teraz zbiera wymazy. Spotkanie z pacjentem wejście na pole minowe
Rusko: trzeba wybrać mniejsze zło, jechać nawet bez kibiców
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill