Wszystko jest już jasne. Sezon PGE Ekstraligi zostanie zainaugurowany 12 czerwca, ale bez udziału publiczności. Żużlowcy w tej sytuacji musieli zgodzić się na renegocjacje kontraktów. Targi trochę trwały, jednak udało się wypracować kompromis. Zainteresowane strony uzgodniły, że zawodnicy otrzymają 200 tysięcy za podpis i 2500 złotych za zdobyty punkt.
Propozycję najpierw zaakceptowali prezesi klubów, a następnie przystali na nią żużlowcy. Dla dobra dyscypliny to pozytywna wiadomość. Nie dało się uciec od cięć. - Nie sądzę, żeby kogokolwiek obniżki zadowalały. Tym bardziej, że niestety już więcej pieniędzy wydaliśmy na przygotowanie do sezonu, a zanim zaczniemy zarabiać, to ta kwota jeszcze się powiększy. Zdaję sobie jednak sprawę, że w tej sytuacji było to koniecznie - komentuje Rafał Trojanowski, menadżer Wiktora Lamparta.
Speed Car Motor Lublin w niedzielny poranek pochwalił się, że sztab szkoleniowy będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników. W najwyższej klasie rozgrywkowej trzeba inwestować mnóstwo pieniędzy w sprzęt. Odbije się to na zarobkach żużlowców. Ile na czysto może zarobić młodszy z braci? - Trudno powiedzieć. Zdarzają się defekty i upadki, a do tego nadal nie wiemy, czy serwisy silników będą w cenach z ubiegłego roku. Na chwilę obecną nie da się tego policzyć - dodaje Trojanowski.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Cugowski: Żużel jest sportem, który powinien najszybciej wrócić na stadiony
Formacja juniorska lublinian robi wrażenie. Kilku czołowych młodzieżowców wkroczyło do dorosłego żużla, dlatego teraz to para Lampart - Trofimow powinna być najmocniejsza w PGE Ekstralidze. Czy Wiktor może stać się najlepszym zawodnikiem do lat 21 startującym w elicie? - Chcemy być lepsi z meczu na mecz i z sezonu na sezon. Zawieszamy sobie coraz wyżej poprzeczkę również jako cały team. Naszym celem jest poprawienie wyniku z poprzednich rozgrywek - przyznaje nasz rozmówca.
Koronawirus całkowicie sparaliżował zmagania sportowe. Sezon żużlowy został przesunięty o ponad dwa miesiące. Żaden z żużlowców jeszcze nie znalazł się w takiej sytuacji. Menadżer jest spokojny o postawę 19-latka. Przerwa nie wpłynęła na niego negatywnie. - Nie wydaje mi się, żeby Wiktor miał jakiś osobisty problem związany z koronawirusem. Szkoda, że rozgrywki nie rozpoczęły się w zaplanowanym terminie, ponieważ zrealizowaliśmy zakładany plan, a treningi w Gorican wypadły świetnie - zaznacza.
Prezes Jakub Kępa w listopadowym okienku transferowym ogłosił nowych zawodników. Speed Car Motor reprezentować będą m.in. Jakub Jamróg i Matej Zagar. Jeżeli do tej dwójki dodamy mocnych juniorów, Grigorija Łagutę oraz Mikkela Michelsena, to widzimy zespół na miarę fazy play-off. - To będzie dla nas kolejny trudny sezon i w dodatku dość nietypowy. Przewidywania jak co roku są tylko wróżeniem z fusów. Uważam jednak, że mamy potencjał na walkę o pierwszą czwórkę i będziemy do tego dążyć - deklaruje były żużlowiec.
- Dziękujemy naszym sponsorom i kibicom za wsparcie w tych trudnych czasach. Wszystkim oczywiście życzymy dużo zdrowia - podsumowuje Trojanowski.
Zobacz także: Żużel. Spokój w Lublinie. Motor osiągnął porozumienie ze wszystkimi zawodnikami!
Zobacz także: Żużel. Prezes Wilków: Nikt nie dzwonił, sami się zgłosiliśmy. Nie życzymy źle Łotyszom, ale możemy uratować produkt