Żużel. Koronawirus zaskoczył Ukrainę. Przez pierwsze dwa tygodnie nie robiono testów. Nie było maseczek [WYWIAD]

Archiwum prywatne / Siergiej Gołownia / Na zdjęciu: Siergiej Gołownia
Archiwum prywatne / Siergiej Gołownia / Na zdjęciu: Siergiej Gołownia

- W Sarnach była sytuacja, która mrozi krew w żyłach. Z jakiegoś zakątka Europy do tej miejscowości przyjechała kobieta. Zaraziła koronawirusem całą rodzinę. Na siedem osób sześć zmarło! - mówi ukraiński działacz żużlowy Siergiej Gołownia.

W tym artykule dowiesz się o:

[b][tag=71535]

Kamil Hynek[/tag], WP SportoweFakty: Pogadajmy o sytuacji za naszą wschodnią granicą. Proszę mnie wyprowadzić z błędu, albo właśnie nie, ale mam wrażenie, że pana kraj nie był z początku przygotowany na nadejście koronawirusa?[/b]

Siergiej Gołownia, działacz żużlowy na Ukrainie: Rzeczywiście wkradło się zaskoczenie. Przez pierwsze dwa tygodnie nie robiono testów na obecność COVID-19. Nie było maseczek. Każdy na swój użytek próbował coś sobie organizować i produkować. Później dochodziło do absurdów. Paru "biznesmenów" zwietrzyło interes i zapragnęło coś ugrać na ludzkim nieszczęściu sprzedając nakrycia na oczy i nos w horrendalnych cenach. Duża część pracowników medycznych zachorowała i rzucała zwolnieniami w obawie o własne zdrowie.

Kiedy koronawirus zaatakował Ukrainę?

Oznaki były widoczne już mniej więcej w połowie marca. Wtedy odnotowaliśmy pierwszy przypadek zakażenia. Początkowo pozamykano nas w domach do dwudziestego czwartego kwietnia, a później termin przymusowego aresztu wydłużono do jedenastego maja. Rząd nie chce podejmować przesadnego ryzyka i woli dmuchać na zimne, więc społeczną kwarantannę przyjęliśmy ze zrozumieniem.

Pamiętam, że gdy u nas pandemia zaczęła się rozwijać, pana rodacy zatrudnieni w Polsce w błyskawicznym tempie uciekali do ojczyzny szukać schronienia. Odczuwaliście lęk, że przytargają zarazę za sobą?

Trochę tak było. Generalnie jednak nie demonizowałbym Polski. W tamtym okresie Ukraińcy wracali do domu z różnych państw, byli rozsiani po całej Europie. Ryzyko zakażenia było raczej podobne i nie było ważne, czy ktoś np. wjeżdżał od waszej strony drogą lądową, czy podróżował w tym samym momencie samolotem omijając Polskę.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Które decyzje głowy państwa i gabinetu ministrów uważa pan za kluczowe? 

Śledząc ruchy w większości krajów, niczym nowym nie zaskoczę. Pozamykane granice to już standard. Niezwykle ważne jest u nas przestrzeganie samoizolacji. Tylko pod ważnym pretekstem można wyjść na miasto pozałatwiać sprawy, zrobić zakupy itp., ale na twarz trzeba koniecznie ubrać maseczkę. W Wielkanoc przez trzy dni nałożono na obywateli definitywny zakaz wychodzenia za próg swojej posesji. Widok opustoszałych ulic był smutny i przygnębiający.

W Polsce premier zadeklarował stopniowe odmrażanie gospodarki. Na Ukrainie jest pomysł, aby iść tropem sąsiadów?

Czekamy z niecierpliwością na pozytywne sygnały. Od miesiąca mamy związane ręce, rynek pracy stoi. Ludzie tkwią w zawieszeniu, a też chcieliby już zdjęcia niektórych obostrzeń i powrotu do jako takiej normalności. Sprzątanie bałaganu po zarazie będzie długotrwałym procesem, ale musimy stanąć oko w oko z problemem, a nie ciągle się przed nim ukrywać. Mam ogromną nadzieję, że nasze władze państwowe wsłuchują się w głosy z innych krajów i też nam odrobinę poluzują kaganiec.

Powiedział pan, że rynek pracy stoi.

Albo leży. Jak kto woli. W każdym bądź razie gospodarka nie ma się najlepiej. Firmy w większości nie płacą, ludzie nie mają stałego wynagrodzenia, są wysyłani na urlopy. Trzeba mocniej zacisnąć pasa, człowiek musi zadbać o siebie i rodzinę podbierając środki z konta oszczędnościowego. Ja aktualnie otrzymuję zapłatę, ale absolutne minimum.

Gdzie szukać ogniska koronawirusa dla waszego kraju? Należy zapuścić się na Białoruś, gdzie, jak doskonale wiemy, do COVID-19 podchodzi się w specyficzny, dość "radosny" sposób?

Prezydent Łukaszenka jest mocną personą (śmiech). Akurat pomylił pan kierunki. Pandemia miała swoje ujście przy granicy z Rumunią, w województwie czerniowieckim. Szczerze mówiąc, dla mnie w pewnym sensie to też zaskoczenie. Obstawiałem, że zagrożenie nadejdzie z Zakarpacia. Z tamtej strony otaczają nas Węgry i Słowacja. Grubo się pomyliłem, ponieważ to był ostatni region, który koronawirus dopadł.

Liczbę zakażeń mamy bardzo zbliżoną. Na waszą korzyść przemawia za to ponad dwa razy mniej zgonów. 

Na taki stan rzeczy wpływa mnóstwo czynników. Region, miejsca zamieszkania itp. Gdzieś ten współczynnik jest duży, a gdzieś nie ma go w ogóle lub jest minimalny i nierówności się zacierają.

Pan to chyba nie jest panikarzem, przeważnie w pana zachowaniu dominuje spokój i trudno pana wyprowadzić z równowagi.

Nie mam natury strachliwego i do otaczającego świata jestem pozytywnie nastawiony. To podejście staram się zaszczepiać znajomym i najbliższym. Są jednak takie ekstremalne historie, które sprawiają, że warto się jednak zatrzymać na chwilę i zastanowić nad żywotem. Przykład. Na północy województwa rówieńskiego w Sarnach była sytuacja, która mrozi krew w żyłach. Z jakiejś lokalizacji na mapie Europy do tej miejscowości przyjechała kobieta. Zaraziła koronawirusem praktycznie całą rodzinę. Na siedem osób sześć zmarło!

Straszne.

Ja mieszkam w Równem. Miasto liczy 250 tys. osób. Do tej pory COVID-19 wykryto w organizmach 200-250 ludzi. Zmarło dwanaście. To nie jest wysoki procent.

Co ze sportem?

Oglądałem wywiad z ministrem sportu, który dał zielone światło członkom kadry narodowej Ukrainy na treningi w zamkniętych pomieszczeniach z zachowaniem środków ostrożności. Przy bieganiu lepiej omijać parki i nie pokazywać się bez maseczki. Policja jeździ i sprawdza posłuszeństwo społeczeństwa. Jeśli ktoś się zapomni, trzeba liczyć się z otrzymaniem mandatu.

Na koniec przejdźmy do żużla. W tej materii nie napotykacie takich problemów, jak Polska. Ligi na Ukrainie nie ma, więc finansowo koronawirus większej szkody wam nie wyrządzi.

Ciężko się nie zgodzić. Nie doświadczamy takich znaków zapytania, jakie towarzyszą Polakom, Duńczykom, Szwedom czy nawet Czechom. Nie zazdroszczę wam, macie trudny orzech do zgryzienia. Może się okazać, że dojdzie do konfliktu interesów, a każdy będzie chciał ciągnąć w swoją stronę. Federacje, związki trzymają pracowników na etacie, u nas raczej wszystko nosi znamiona czynu społecznego.

Za pana sprawą speedway na Ukrainie sukcesywnie się rozwija, ale kilka najbliższych planów wzięło jednak w łeb.

Koronawirus nieźle nam pokrzyżował szyki. Nasi zawodnicy mieli podłączyć się pod drużynę Lokomotivu Daugavpils i przyjechać z Łotyszami do Polski na przedsezonowe zgrupowanie. Byliśmy też po owocnych rozmowach z trenerem Stanisławem Chomskim, aby wysłać naszych młodych i fajnie rokujących chłopaków na treningi do Gorzowa. Blokada na granicy z Polską jest jednak dla nas kłopotliwa z wielu innych, ważnych powodów. Do was jeździmy po części, na Ukrainie w tej kwestii nic nie załatwimy.

Kalendarz na sezon 2020 został skutecznie storpedowany.

W terminarz na bieżący rok wpisaliśmy sześć zawodów. Dwie imprezy już odwołano. Przepadło otwarcie sezonu. Czwartego lipca powinniśmy być gospodarzem półfinału IMEJ. Na początku czerwca poznamy wyroki FIM Europe, ale racjonalnie rzecz biorąc, przy blokadach na granicach czarno to widzę. RK SEC z maja tym bardziej wybijamy sobie z głowy. Zresztą o czym tu gadać, skoro nie możemy nawet przeprowadzić treningów na torze.

W tamtym roku obchodziliście 60-lecie żużla w Równem.

Dużo wysiłku włożyliśmy w organizację jubileuszu. Przygotowaliśmy dla kibiców multum atrakcji, niespodzianek i prezentów. Nie zatrzymujemy się, działamy za pośrednictwem internetu. Spośród żużlowych znakomitości Ukrainy wybierzemy najlepszą dziesiątkę tych sześciu dekad. Z zastrzeżeniem, że zawodnik był/jest powyżej czterdziestego roku życia. Przez calutki maj temu wydarzeniu będą towarzyszyły specjalne akcje marketingowe, na mieście widoczne będą porozwieszane billboardy. Poza tym zrobiliśmy filmik upamiętniający to wydarzenie, nagraliśmy hymn, otworzyliśmy fotozonę, wykonaliśmy rzeźbę, a w trakcie pisania jest też książka.

CZYTAJ TAKŻE: Wiemy, komu grozi zawieszenie w PGE Ekstralidze
CZYTAJ TAKŻE: Ostafiński: Pan mnie nie straszny panie prezesie, bo ja się nie boję

Źródło artykułu: