Żużel. Po co ci goście w PGE Ekstralidze? "Tworzymy jakieś dziwolągi regulaminowe"

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Vaclav Milik (kask czerwony).
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Vaclav Milik (kask czerwony).

Nawet dwóch gości będzie mogło startować w PGE Ekstralidze w sezonie 2020. Ma to być forma zabezpieczenia na wypadek problemów klubów z domknięciem składów. - Zupełnie tego nie rozumiem - komentuje Jan Krzystyniak.

W tym artykule dowiesz się o:

Do tej pory starty na zasadach gościa funkcjonowały w I i II-ligowych rozgrywkach. Od sezonu 2020 tego typu instytucja pojawi się też w PGE Ekstralidze. Ma to pomóc klubom w przetrwaniu trudnego okresu, jaki nastał w związku z pandemią koronawirusa. W składzie ekstraligowca będzie się mogło znaleźć aż dwóch gości.

- Zupełnie tego nie rozumiem - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Jan Krzystyniak, były trener i żużlowiec.

Krzystyniak zwrócił nam uwagę, że kolejne kluby ogłaszają porozumienia ze swoimi kluczowymi zawodnikami. Nawet Nicki Pedersen, który początkowo zarzekał się, że nie da się skoszarować i odpuści starty w PGE Ekstralidze w roku 2020, podpisał aneks finansowy z MrGarden GKM-em Grudziądz. Lada moment jego śladem najpewniej pójdą inni - chociażby Emil Sajfutdinow. - Po co zatem ci goście? - zapytał retorycznie nasz rozmówca.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Minister sportu opowiada o planach odmrażania sportu. Kiedy wrócimy na siłownie i sale gimnastyczne?

Oczywiście w trakcie sezonu może się pojawić sytuacja, że w którymś z klubów wykryty zostanie przypadek koronawirusa. Wtedy chorego zawodnika będzie można zastąpić gościem. Tyle że zdaniem Krzystyniaka, to sytuacja podobna do tej, w której zawodnik odnosi kontuzję. - Jakoś przez całe lata w takich okolicznościach nie mieliśmy gości - dodał.

Były trener stoi na stanowisku, że znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby w takich sytuacjach stawiać na młodzież. Byłby to dodatkowy handicap dla klubów, które od lat wydają miliony na szkolenie. - Od zawsze jestem zwolennikiem szkolenia i stawiania na wychowanków. Jak w dobie kryzysu nie chcemy dać szansy tym młodym chłopakom, to po co my ich właściwie szkolimy? - zapytał Krzystyniak.

- Wprowadzamy gości, chcemy tworzyć jakieś dziwolągi regulaminowe. Wygląda to jak działanie na siłę. Czy goście będą gwarantować wynik i widowisko? Wątpię. Juniorzy mogliby te dziury załatać z podobnym skutkiem. To byłoby najtańsze z możliwych rozwiązań, do tego zwiększyłaby się liczba wychowanków w składach. Dla mnie to super rozwiązanie - podsumował nasz rozmówca.

Czytaj także:
Zasada spadków i awansów musi pozostać
Karkosik ma propozycję dla Witkowskiego. 1,5 mln zł na żużel

Źródło artykułu: