Żużel. Wirus zrobił czystkę w parku maszyn. Nie będzie w nim prezesów i legend klubów

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Jakub Miśkowiak, Michał Gruchalski, Sławomir Drabik.
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Jakub Miśkowiak, Michał Gruchalski, Sławomir Drabik.

12 czerwca PGE Ekstraliga rusza w zaostrzonym rygorze sanitarnym. Każdy klub podał już nazwiska maksymalnie 50 osób, które będą miały wstęp do parku maszyn. Nie ma na niej Sławomira Drabika, Piotra Palucha, prezesów Stali i Falubazu.

PGE Ekstraliga kompletuje listy osób poszczególnych klubów, które będą miały wstęp do parku maszyn. W związku z zaostrzonym reżimem sanitarnym spowodowanym epidemią koronawirusa nikt nie może wpuścić do parkingu więcej niż 50 osób. W tym gronie musi się pomieścić 8 zawodników, ich mechanicy, trener/menedżer, kierownik drużyny i osoby funkcyjne. Przez zakazy zniknie wiele osób, które dotąd można było w tym miejscu spotkać.

Na liście Eltrox Włókniarza Częstochowa nie ma na przykład Sławomira Drabika, który trenuje młodzież, a w sezonie 2019 opiekował się duetem juniorów będącym w meczowym składzie. W tym roku legendy częstochowskiego klubu zabraknie, bo koronawirus. Drużyną będą się zajmować wyłącznie trener Marek Cieślak i kierownik Michał Finfa. W parku maszyn będzie dodatkowo prezes Michał Świącik, choć nie wiadomo, czy na stałe, bo jest pomysł, by wymieniał się on z pracownikiem klubowych mediów, który ma robić filmiki z meczowej kuchni dla mediów społecznościowych Włókniarza.

Przez koronawirusa rozbity został sztab szkoleniowy Moje Bermudy Stali Gorzów. W tym sezonie w parku maszyn nie będzie trenera Piotra Palucha i Przemysława Buszkiewicza, człowieka zarządu w sztabie. Z racji ograniczonej liczby miejsc menedżer Stanisław Chomski szuka miejsca dla fizjoterapeuty Jerzego Buczaka. - Mnie on jest bardzo potrzebny, dlatego zamienimy lekarza na fizjoterapeutę - mówi Chomski.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

W boksie Stali nie będzie prezesa Marka Grzyba, który najwyraźniej uznał, że nie jest w tym miejscu potrzebny. Podobnie zresztą zrobił jego kolega z Falubazu Zielona Góra Wojciech Domagała. On też nie jest na liście. W sprawie opieki nad drużyną całkowicie zdaje się na duet trener/menedżer Piotr Żyto oraz kierownik Tomasz Walczak.

Cały sztab przemycił do parku maszyn MrGarden GKM Grudziądz. Trener Robert Kempiński i kierownik Rafał Wojciechowski figurują na liście pod stanowiskami, które faktycznie piastują. Natomiast zajmujący się juniorami Robert Kościecha ma jeździć na mecze jako mechanik zawodnika młodzieżowego Damiana Lotarskiego. To jednak oznacza, że drużyna będzie sobie musiała radzić z siedmioma mechanikami.

Fogo Unia Leszno także skorzystała z furtki i wpisała trenera juniorów Romana Jankowskiego jako osobę będącą w obsłudze meczu na innym stanowisku niż to, które faktycznie zajmuje. Nie wiemy na jakie, ale warto wyjaśnić, że możliwości są ogromne. Wśród funkcyjnych są przykładowo cztery osoby techniczne zajmujące się na przykład wymianą band. Jeśli klub uzna, że trzy wystarczą, to w zamian za jedną z nich może wrzucić trenera, czy inną potrzebną osobę.

Wszystkie osoby zgłoszone do obsługi są objęte monitoringiem zdrowotnym. To samo dotyczy osób z listy rezerwowej. Wyjątek mamy jedynie w przypadku mechaników. Na rezerwie jest ich ośmiu, ale tylko dwóch z tej ósemki stanowi bezpośrednie zaplecze dla podstawowej grupy i tylko oni będą mieć wykonane testy na COVID-19 oraz będą pod stałym nadzorem lekarzy.

Dodajmy, że pod zgłoszenie do strefy parku maszyn nie podpadają podprowadzające, wirażowi, kierownik startu, media, chronometrażysta czy też sekretarz zawodów. W klubach, w których o to pytaliśmy, nikt nie przewiduje na razie wpisywania na listę spikera, czy też prezentera. Skoro nie ma kibiców, to akurat oni są zbędni.

Czytaj także:
Drabik postawił Trybunał na nogi
PZM i Ekstraliga mówią do Karkosika: sprawdzam

Źródło artykułu: