Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: eWinner 1. Liga ma wystartować 11 lipca. Jak na ten moment wygląda sytuacja klubu z Łodzi?
[b][tag=436]
Witold Skrzydlewski[/tag], główny sponsor Orła Łódź:[/b] Klub Orzeł spokojnie przygląda się temu, co nas czeka. Kiedy start ligi zostanie oficjalnie ogłoszony, to rozpoczniemy rozmowy z zawodnikami. Zapytamy, czy są gotowi do jazdy na naszych warunkach.
Czyli na jakich?
Dobrze pan wie, że kwot nie podam. Nie mam też zamiaru mówić, jakie cięcia przewidujemy. Nawet procentowo tego nie będę określać. Zapewniam jednak, że negocjacji nie będzie. Postawimy sprawę jasno.
Co to znaczy?
Jeśli zawodnikowi nie będzie odpowiadać nasza propozycja, to u nas nie pojedzie. Może wtedy iść do innego klubu. Powiemy, ile kosztuje i nie ma problemu. Panowie żużlowcy dostali od nas niemałe pieniądze na przygotowanie do sezonu. Teraz piłka jest po ich stronie. Powinni zachować się jak ludzie. El Dorado już się skończyło. Jeśli ktoś chce jeździć w pierwszej lidze, to musi iść też do roboty.
ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Jason Crump
A co z występami zawodników Orła w PGE Ekstralidze? Będą mogli tam jeździć na zasadach gościa?
Nie widzę problemu, żeby któryś z naszych zawodników był gościem w PGE Ekstralidze. Jeśli ktoś za to zapłaci, to droga wolna. Inaczej sobie tego nie wyobrażam, bo przecież daliśmy im pieniądze na sprzęt. To były niemałe kwoty. Nie zrobiliśmy tego, żeby ktoś nabijał sobie kabzę i jeździł za to ligę wyżej. Sentymentów nie ma. Teraz sport wraca do normalności. Nie ma miejsca na kasjerów.
Wierzy pan, że kibice wejdą na stadion? To warunek, żeby eWinner 1. Liga pojechała z fazą play-off.
O wejściu kibiców na stadion możemy pomarzyć. Dajmy z tym spokój. Fazę play-off możemy pojechać, jeśli telewizja dołoży nam 200 tysięcy złotych. Uważam jednak, że do tego nie dojdzie. Moim zdaniem telewizja nie dość, że tego nie zrobi, to jeszcze nam zabierze.
Odnoszę wrażenie, że nie jest pan zadowolony z warunków współpracy z telewizją.
Dotacja z telewizji to kiepska kwota, bo pokryje nam dwa mecze, a sezon jest przecież trochę dłuższy. Okazało się, że to nie my robimy przysługę, ale że to telewizja robi ją nam. Ja jednak widzę to trochę inaczej, bo ile można puszczać powtórki. Wszyscy są nimi już znudzeni. Niestety, wyszło na to, że nie mamy siły w negocjacjach. Nie potrafiliśmy się postawić Francuzom, a oni przecież nie chcieli ginąć w 1939 roku za Gdańsk. Teraz też zostaliśmy ograni. Telewizja nie dość, że nic nam nie dołoży, to zapłaci jeszcze mniej.
A co pan sądzi o Lokomotivie Daugavpils? Pojadą?
Zostało powiedziane, że jeśli Lokomotiv nie przystąpi do ligi z przyczyn formalnych, to ma zapewnione pozostanie w pierwszej lidze. Wiem, że się tymi słowami narażę, ale dla mnie to skandal.
Dlaczego skandal? Przecież mogą nie mieć wyjścia.
Odpowiadam, że mają pecha. Szkoda, że na wideokonferencjach z GKSŻ nikt poza mną się w tej sprawie nie odezwał. Dla mnie sprawa jest oczywista. Jeśli Łotysze chcą się utrzymać w rozgrywkach, to muszą spakować walizki, przyjechać do Polski, przejść kwarantannę i jechać u nas mecze. A jeśli nie, to zapraszamy do drugiej ligi. Nie rozumiem, dlaczego mamy kogoś trzymać na siłę. To nienormalne.
Może po to, żeby nie upadł kolejny klub? Łotysze jednak wnieśli trochę kolorytu do tej ligi.
Mnie międzynarodowa liga na siłę na interesuje. Na siłę to można sobie guza nabić. I mogą się na mnie ludzie obrażać, chociaż niespecjalnie widzę powód. Ja zawsze chciałem, żeby wszystko odbywało się na torze. Jestem konsekwentny. Jeszcze raz powtarzam, że Lokomotiv powinien walczyć o utrzymanie na torze i że ma taką możliwość. Niech jadą w Polsce jak inni.
Zobacz także:
Czesi bez maseczek na otwartej przestrzeni
Rene Schaefer: Bundesliga dała radość