Żużel. "To wieczne kontuzje i brak pieniędzy". Niemiecki talent wybrał inną drogę

Instagram / instagram.com/reiti21 / Na zdjęciu: Markus Reiterberger
Instagram / instagram.com/reiti21 / Na zdjęciu: Markus Reiterberger

Markus Reiterberger mógł zostać gwiazdą niemieckiego żużla. Chciał tego bardzo mocno, ale ojciec wyjaśnił mu, że żużel to głównie kontuzje i niewielkie pieniądze. Reiterberger postawił na wyścigi motocyklowe. Żużel stał się jego hobby.

Jeszcze kilka lat temu Markus Reiterberger miał łatkę olbrzymiego talentu i za jego sprawą Niemcy miały podbić wyścigi motocyklowe. Motocyklista w młodym wieku trzykrotnie został mistrzem kraju w kategorii Superbike. Po awansie do mistrzostw świata World Superbike rozwój jego talentu wyhamował.

Reiterberger nie poradził sobie w WSBK ani jako zawodnik Althea Racing Team, ani później jako fabryczny jeździec BMW. Firma z Monachium nie porzuciła jednak Reiterbergera i obecnie ten ściga się przy wsparciu BMW w mistrzostwach Tajlandii. Występuje też w długodystansowych mistrzostwach świata EWC.

Znawcy niemieckiego motorsportu doskonale też wiedzą, że Reiterberga czasem można spotkać na torze żużlowym - nie tylko tym tradycyjnym, ale również w wersji długiej. Czasy uzyskiwane przez niego mają być na tyle niezłe, że Reiterberger mógłby się zaliczać do krajowej czołówki i konkurować z Martinem Smolinskim czy Kaiem Huckenbeckiem.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Billy Hamill

- Zawsze chciałem być żużlowcem. Kiedy miałem cztery lata, dostałem pierwszy motocykl. Mój ojciec Tom też się ścigał. Znałem wszystkich zawodników z Obing. Tata powtarzał mi, żebym nie wybierał żużla, bo ten sport to wieczne kontuzje i brak pieniędzy. Może miał rację, ale w wyścigach motocyklowych nie jest lepiej. Ryzyko kontuzji jest duże, a zarabianie pieniędzy też jest rzadkością - powiedział Reiterberger w rozmowie ze "Speedweekiem".

Niemiec podkreśla, że obecnie w 100 proc. skupia się na rywalizacji na torach asfaltowych, a żużel stał się jedynie jego hobby. Lubi wyjechać na tor, odbyć trening i w ten sposób wyczyścić głowę.

- Lubię i umiem jeździć zarówno na torze asfaltowym, jak i żużlowym. Jednak znalezienie tych dodatkowych ułamków sekund, by wygrywać w żużlu, byłoby trudne. Trzeba w 100 proc. poświęcać się żużlowi, aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat silników, itd. W tym sporcie każdy jest samotnym wilkiem - ocenił Reiterberger.

- Nie da się przejść jednego dnia z torów asfaltowych na żużlowe i od razu wygrywać. Jestem jednak w stanie wyobrazić sobie moją dalszą zabawę w żużel, bo to jest naprawdę fajna rozrywka - dodał niemiecki motocyklista.

Czytaj także:
Jarosław Hampel do wzięcia. ROW jedną z opcji
Czy Piotr Baron odejdzie z Fogo Unii Leszno?

Źródło artykułu: