Żużel. PGE Ekstraliga. Pozwólcie im zdjąć maski, bo ktoś w końcu zasłabnie i zemdleje

Newspix / Na zdjęciu: Gleb Czugunow
Newspix / Na zdjęciu: Gleb Czugunow

- Pozwólcie nam zdejmować maseczki. Było kilka momentów, w których zakręciło mi się aż od tego w głowie - mówił Gleb Czugunow po meczu Sparty z Motorem. - Jestem za, bo za chwilę ktoś dostanie zakrzepu w tętnicy - dodaje doktor Marek Femlak.

Ruszyły rozgrywki PGE Ekstraligi. W zaostrzonym reżimie sanitarnym więc zawodnicy w przerwach między biegami, mimo 30 stopni ciepła, musieli zakładać i nosić maseczki. W obawie przed zakażeniem koronawirusem. Gleb Czugunow, po ostatnim biegu meczu Betard Sparta Wrocław - Motor Lublin (55:35), poprosił władze Ekstraligi Żużlowej, by następnym razem pozwoliły zdjąć maseczki. - Było kilka momentów, w których kręciło mi się od tego noszenia w głowie - podkreślał zawodnik Sparty.

- Słuchałem lekarza specjalisty, który mówił, że wysiłek fizyczny plus maska to zabójstwo - stwierdza trener kadry i Eltrox Włókniarza Częstochowa Marek Cieślak. - Człowiek wdycha własne bakterie, co na dłuższą metę nie jest dobre. Dlatego byłbym za tym, żeby z noszenia masek w parku maszyn zrezygnować.

- Nie trzeba być lekarzem, żeby stwierdzić, że maska przy wysiłku fizycznym nie jest wskazana - komentuje doktor Marek Femlak, kibic żużla. - Zawodnik po biegu jest maksymalnie wyczerpany. Trzeba pamiętać, że w trakcie jazdy, niezależnie od pogody, jest ubrany w kombinezon, kask i okulary. Wcześniej między wyścigami miał okazję odetchnąć, nabrać świeżego powietrza. Teraz musi zakładać maseczkę. Prędzej ktoś zasłabnie i zemdleje albo nie daj Boże, dostanie zakrzepu w tętnicy niż złapie koronawirusa.

Maseczki są częścią umowy z rządem

Wojciech Stępniewski, prezes Ekstraligi Żużlowej, tłumaczy jednak, że nie da się poluzować obostrzeń, bo to część umowy między ligą i rządem. - Można nie nosić maseczki, jeśli jest możliwość zachowania bezpiecznego dystansu. W trakcie zawodów nie da się jednak tego zrobić, bo zawodnik pracuje ramię w ramię z mechanikiem. Jeśli komuś przeszkadza maska, to może mieć przyłbicę. Jakieś zasady muszą obowiązywać - podkreśla Stępniewski.

ZOBACZ WIDEO Zawodnicy Motoru dostali strzał w kolano? To brutalna strona sportowego biznesu

Doktor Femlak upiera się jednak, że PGE Ekstraliga mogłaby pójść zawodnikom na rękę i poluzować. - Przecież piłkarze grają i nie mają na boisku maseczek, a taki żużlowiec, nawet jeśli akurat nie startuje, to jest w trakcie meczu i związanego z tym wysiłku - komentuje Femlak.

- Weźmy szpital, gdzie w ramach oddziału ludzie się cyklicznie badają i w kontaktach między sobą nie muszą stosować obostrzeń - zauważa lekarz. - A w sklepie jest to samo. Drużyna to jest grupa ludzi, która mogłaby się także kierować zasadą większego zaufania. Jeśli zawodnik i jego mechanik umówią się, że poza zakładam pracy, jakim jest stadion, będą o siebie dbać, nie będą chodzić po dyskotekach i weselach, narażać się, to spokojnie mogliby zdjąć maski.

Już wcześniej lekarze mówili, że rygor sanitarny wprowadzony w żużlu jest nieco przesadzony. Zawodnicy są monitorowani przez komisarzy sanitarnych, do parku maszyn wchodzą dopiero po sprawdzeniu temperatury. Przez większą część meczu są też solidnie zabezpieczeni. - Można założyć, że na stadionie są sami zdrowi, co w mojej opinii powinno pozwolić na zdjęcie masek - kwituje Femlak.

Czytaj także:
Jeden granat w szatni Motoru, to za mało
Motor rozjechany i sprowadzony na ziemię. I to ma być drużyna na finał?

Źródło artykułu: