- Biegi, w których byliśmy szybsi na starcie, można policzyć na palcach jednej ręki. Tak naprawdę tylko Szymon Woźniak dwa razy i raz Anders Thomsen zdecydowanie wygrali starty. Obaj nie mieli wtedy problemów, żeby później dojechać jako pierwsi do mety. W takim meczu to jednak zdecydowanie za mało - mówi nam Stanisław Chomski.
Dlaczego zatem gospodarze byli tak wolni na starcie? To pytanie pozostaje na razie bez odpowiedzi. - Jeśli chodzi o próbę toru, to czasy były porównywalne do treningów. Często bywa jednak tak, że teoria mówi jedno, a praktyka drugie. Przez dwa tygodnie było dziewięć treningów, ale okazało się, że ten trud spalił na panewce. Przyjechał do nas mistrz, który jest nadal na topie i obnażył nasze problemy. To, co wcześniej działało, tym razem nie wypaliło. Musimy szukać - podkreśla Chomski.
Stal do meczu z Fogo Unią przystąpiła osłabiona brakiem Nielsa Kristiana Iversena. Gorzowianie postanowili skorzystać z zastępstwa zawodnika, które dało im zaledwie pięć punktów. Chomski nie ma wątpliwości, że z Duńczykiem w składzie drużyna mogła wyglądać zupełnie inaczej. - Na razie nie potrafię jeszcze odpowiedzieć na pytanie, kiedy do nas wróci. Cały czas przechodzi rehabilitację, ale musi być zielone światło od lekarzy. Niels zgłasza gotowość, ale potrzeba cierpliwości - wyjaśnia Chomski i zapewnia, że klub nie rozważa po pierwszym meczu żadnych ruchów kadrowych.
ZOBACZ WIDEO Zawodnicy Motoru dostali strzał w kolano? To brutalna strona sportowego biznesu
- Wzmocnić się? Ale kim? Ruchy mogłyby tylko wywołać ferment. Czekamy na Nielsa, który jest przecież topowym zawodnikiem. Myślę, że wczoraj dałby więcej niż pięć punktów, które przywieźliśmy w ramach zastępstwa zawodnika. A wtedy mecz zapewne wyglądałby inaczej. Swoje zrobiły także dwie taśmy - zauważa trener.
Z pewnością wpływ na problemy Stali mogły mieć warunki atmosferyczne. Przed meczem nad Gorzowem przeszła burza. Tor został mocno namoczony. - Być może charakterystyka toru się zmieniła, ale najłatwiej wszystko zwalić na pogodę i powiedzieć, że to namieszało zawodnikom w głowach. Ja jednak od takich rozważań uciekam. Wolę powiedzieć, że byliśmy u siebie i powinniśmy wyciągnąć wnioski szybciej. Trzeba lepiej reagować w podbramkowych sytuacjach. A one mogą się jeszcze zdarzyć, bo do Gorzowa przyjedzie kilka mocnych drużyn takich jak Włókniarz czy Sparta - wyjaśnia Chomski.
Trener zapewnia, że mimo porażki atmosfera w drużynie jest nadal bojowa. Warto jednak dodać, że terminarz nie jest sprzymierzeńcem Stali. Przed gorzowianami teraz wyjazd na gorący teren do Lublina. - Porażka nigdy nie przychodzi spokojnie, ale trzymamy się razem. Będziemy dużo i konstruktywnie rozmawiać o tym, co dalej. Bardzo szkoda tego pierwszego meczu, bo wygrana mogła sprawić, że będzie z górki. Oby nie było kolejnych negatywnych wyników i potrzeby chronienia tej drużyny przed falą hejtu. Na razie motywacja jest duża - podsumowuje Chomski.
Zobacz także:
Bartosz Zmarzlik bije się w pierś
Tabela i statystyki PGE Ekstraligi