Żużel. Styl i rozmiary porażki zaskoczyły menedżera Motoru. Na pewno będą zmiany w składzie

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen, Maciej Janowski
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen, Maciej Janowski
zdjęcie autora artykułu

- Zawiodło sześciu zawodników. Ja nie jestem mechanikiem, nie będę wchodził w to, jak zawodnik miał przygotowany silnik. To on odpowiada za sprzęt i ma go mieć przygotowany - mówi Jacek Ziółkowski po porażce (35:55) we Wrocławiu.

Menedżer Motoru Lublin był gościem audycji "Pięć Jeden" w Radiu Freee. Opowiedział tam o przyczynach porażki w spotkaniu, które w opinii wielu osób miało być bardziej zacięte. Rzeczywistość dla gości była jednak brutalna.

- Porażka w sporcie jest czymś normalnym, natomiast styl, w jakim przegraliśmy to spotkanie i jego rozmiary, rzeczywiście nas zaskoczyły. Nie spodziewałem się porażki 20 punktami i tego, że właściwie poza Mikkelem Michelsenem nie mam zawodnika, z którego byłbym po tym meczu zadowolony - przyznał Jacek Ziółkowski.

Wiele pozytywnych słów powędrowało w kierunku Betard Sparty Wrocław, która pokazała swoją siłę. Czym jednak najbardziej zaskoczyli Jacka Ziółkowskiego? - Doskonałą postawą Gleba Czugunowa, niesamowitym dopasowaniem do toru, który był całkiem inny, niż w zeszłym roku. Rok temu można było przeprowadzać ataki po szerokiej, teraz preferował bardziej jazdę przy krawężniku. Tego się nie spodziewaliśmy. Jednak po pierwszej serii, doświadczeni zawodnicy powinni wiedzieć co z tym zrobić. Po prostu pojechaliśmy słabe zawody - wyjaśnił.

[b]ZOBACZ WIDE Kapitalna walka Zmarzlika i Pawlickiego ozdobą 1. kolejki! Zobacz kronikę PGE Ekstraligi[ /b]

[/b]

Po meczu pojawiały się głosy atakujące menadżera Motoru za brak zmian. Między innymi za to, że pod numerem ósmym znajdował się Oskar Bober, który również był gotowy do wyjazdu na tor, a ostatecznie się na nim nie pojawił. - Osoby, które to mówią, nie były na treningach. Te osoby po prostu się mylą - odpowiedział krótko Ziółkowski.

Niektórzy zastanawiali się także, dlaczego w 14. biegu pojechał Matej Zagar, a nie Jakub Jamróg. Jeden, jak i drugi, miał 4 punkty przed biegami nominowanymi. - Jeżeli ktoś przeprowadzi analizę, kogo wyprzedził Kuba Jamróg, a kogo Matej Zagar, to będzie miał odpowiedź. Nie mogę się motywować tym, czy kogoś lubię, czy nie lubię, analiza na zawodach musi być chłodna. Jak miałem w Rzeszowie Dariusza Śledzia, którego znałem od 30 lat i pojechał słabiej, to szedł na ławę i nie było tutaj, że lubię.

- Gdybym podjął odwrotną decyzję, to druga część by pytała, dlaczego pojechał Jamróg, a nie Zagar? Taka była moja decyzja. Tak samo mogą osoby te pytać, a dlaczego to Paweł Miesiąc nie pojechał we Wrocławiu, a gdyby pojechał, to wszyscy by pytali, dlaczego nie pojechał Jakub Jamróg? - zauważył Jacek Ziółkowski.

Na sam koniec, odniesiono się jeszcze do rzekomej gwarancji startu Pawła Miesiąca w najbliższym meczu. Menadżer Motoru Lublin stwierdził, że ustalenia pomiędzy drużyną to wewnętrzna sprawa i nie będzie ich publikował na łamach mediów, przyznając jednocześnie, że zmiany na pewno jakieś będą, a jakie, to okaże się po treningach.

Czytaj także:  - Mechanik Łaguty tłumaczy, dlaczego Motor dostał takie lanie we WrocławiuBura dla Kędziory, problem Ziółkowskiego. Potrzebna lekcja z taktyki i spokój w drużynie (ranking menedżerów)

Źródło artykułu: