[tag=868]
MrGarden GKM Grudziądz[/tag] miał rozjechać na własnym torze rybniczan, którzy zaliczyli kiepską inaugurację z RM Solar Falubazem Zielona Góra. Pogromu jednak nie było (58:32). Goście jechali z zębem i w kilku wyścigach mocno postawili się gospodarzom. Poza tym w ekipie Roberta Kempińskiego prawdziwe męczarnie przechodził Przemysław Pawlicki, który w dwóch startach zdobył zaledwie jeden punkt, a później był zmieniany przez Romana Lachbauma.
- To była jakaś bardzo dziwna sprzętowa historia - mówi nam Zdzisław Cichoracki, członek rady nadzorczej w MRGARDEN GKM-ie. W trakcie transmisji z wtorkowego spotkania łatwo było to zauważyć, bo Pawlicki potrafił szybko wyjechać spod taśmy. Początkowo z prędkością nie było problemu, ale później motor zaczynał ją niespodziewanie wytracać. Żużlowiec robił, co mógł. Wyginał się jak szalony, ale rywale i tak mu odjeżdżali.
- Rozmawialiśmy z Przemkiem jeszcze wieczorem. To była długa dyskusja i proszę mi wierzyć, że nikt nie potrafił znaleźć przyczyny. Na razie wiemy, że coś stało się ze sprzętem, ale nie potrafimy jeszcze nazwać tej usterki - podkreśla Cichoracki i dodaje, że po treningach wszyscy spodziewali się, że Pawlicki odegra ważną rolę w meczu z PGG ROW-em. Katastrofy, którą obejrzeliśmy we wtorek, nic nie zapowiadało.
- Trudno to wszystko pojąć, bo na treningach było naprawdę dobrze. Przemek od nikogo nie odstawał ani na nic się nie skarżył. Warunkami torowymi też nie był zaskoczony, bo wszyscy nasi zawodnicy zgodnie stwierdzili, że tor z treningów został dobrze przeniesiony na dzień meczu. Całe szczęście, że mamy jeszcze kilka dni do spotkania z Falubazem. Kolejny trening już w środę. Będziemy szukać i mamy nadzieję, że w Zielonej Górze problemy Przemka odejdą w zapomnienie - podsumowuje Cichoracki.
Zobacz także:
Fatalny upadek w Grudziądzu
Vaculik: Nie czas na frustrację
ZOBACZ WIDEO Przedpełski: nie kąpiemy się z rodziną w wannie z pieniędzmi, jak Carringtonowie