Motor Lublin nie podjął rękawicy w starciu z Fogo Unią Leszno. "Koziołki" przegrały 37:53 i bez wątpienia zabrakło im punktów liderów. Jarosław Hampel czy Grigorij Łaguta zakończyli zawody bez indywidualnego zwycięstwa na koncie. Hampel zgarnął 4 punkty, Łaguta - 7 "oczek" i 2 bonusy, ale w sześciu startach.
Po zakończeniu zawodów Łaguta podkreślał, że lublinianom trudno było się dopasować do warunków panujących na torze w Lesznie, ale nie może to być wytłumaczeniem porażki. - Tor był świetnie przygotowany, nie było na nim żadnych niespodzianek. Dla wszystkich był taki sam - powiedział rosyjski żużlowiec w Eleven Sports.
Nie jest tajemnicą, że działacze Motoru Lublin mają bardzo ambitne plany i w niedalekiej przyszłości chcą walczyć o tytuł mistrza Polski. Póki co, najlepszą ekipą w PGE Ekstralidze jest jednak Fogo Unia Leszno i nie ma słabych punktów, na co uwagę zwracał Łaguta. - Unia jest bardzo mocna. Jak ktoś u nich nie jedzie, to punkty dowozi ktoś inny - stwierdził Łaguta.
ZOBACZ WIDEO Prezes Motoru nie tłumaczył zawodnikom, skąd wziął pieniądze na Hampela. Nie pokazał faktury
- Sami będziemy starać się zrobić taką drużynę, żeby wszyscy mogli jechać. Że jak ktoś nie jedzie, to drugi go zastępuje - podsumował Łaguta, a jego wywiad przerwał ulewny deszcz, jaki w sobotni wieczór nawiedził Leszno.
Mecz pokazał jednak, że Motorowi daleko do drużyny, w której jeden zawodnik jest w stanie łatać dziury powstałe wobec słabej formy innego kolegi. Dość powiedzieć, że przeciwko Fogo Unii 22 z 37 punktów zdobyli Mikkel Michelsen i Matej Zagar. Reszta, w tym sam Łaguta, zawiodła.
Czytaj także:
Madsen w pełni sił. To nie była operacja
Czas próby prezesa Mrozka w Rybniku