Mecz RM Solar Falubaz Zielona Góra - MrGarden GKM Grudziądz został przełożony na sobotni wieczór, ze względu na złe prognozy pogody na piątek, jednak i dzień później kibice musieli niemal do samego końca martwić się o to, czy zawody w ogóle uda się przeprowadzić. Pomimo kilkukrotnych opadów deszczu, mecz odbył się w całości, jednak warunki atmosferyczne nieco wpłynęły na poziom rywalizacji, na co zwrócił uwagę Patryk Dudek.
- Na pewno był to bardzo wyrównany mecz z emocjami do samego końca. Był cięższy z powodu warunków atmosferycznych. Dzisiaj ten tor nie był równany przez całe zawody, a myślę, że można było zrobić to dwa, czy trzy razy, bo niestety nie dało się jechać szerzej. Każdy jechał tą wyślizganą ścieżką, na której były dziury, trzeba było uważać, żeby w nie nie wpaść, jednak to nie są szachy, a każdy jechał tak jak potrafi. Najważniejsze jest zwycięstwo, kolejne mecze będą ciężkie, a dwa punkty mamy u siebie - powiedział.
Pomimo tego, że Dudek był najlepiej punktującym zawodnikiem całego meczu, dostrzega on pewne problemy.
ZOBACZ WIDEO Fogo Unia bez sektora rodzinnego. Nie chcieli bałaganu na stadionie
- Było ok, jednak dalej szukam momentu startowego. Mam z tym problem od jakiegoś czasu. Czuję, że motocykle jadą, ale pierwsze pięć metrów po starcie jest słabe, to jest problem. Pomimo tego, że w jednym z biegów próbowałem jechać za Nickim Pedersenem, atakowałem, to dziś nie dało się minąć, więc start jest bardzo ważny w żużlu. Muszę nad tym popracować - mówił żużlowiec dla Falubaz TV.
Po starcie 15. biegu, który decydował o tym, kto zwycięży w tym spotkaniu, wydawało się, że duński duet GKM-u jest na najlepszej drodze do zdobycia dwóch punktów, jednak chwilę później wszystko obróciło się o 180 stopni i to Falubaz mógł cieszyć się z wygranej.
- Mieliśmy z Michaelem inny plan. On miał wygrać start z czwartego pola, ja z drugiego, mieliśmy popatrzeć na siebie i dojechać na 5:1, ale oczywiście po trzech metrach wszystko się pozmieniało. Wtedy liczyłem, że jadę do końca w pierwszym łuku i czekam na błędy rywali. Było ciasno, jechaliśmy twardo i my to wykorzystaliśmy na wyjściu z łuku. Udało mi się wyprzedzić Kennetha Bjerre, a wiedziałem, że po wpadnięciu w koleinę przez Nickiego Pedersena, gdzieś szeroko będzie krążył Michael, bo akurat takie było założenie, kiedy rozmawialiśmy. Wszystko dobrze się ułożyło i udało się tak dojechać na metę - zakończył Dudek.
Zobacz także: Vaclav Milik: Nie dostrzegam w naszej drużynie napiętej atmosfery. Każdy jest do pokonania i Stal też! [WYWIAD]
Zobacz także: Żużel. Marek Cieślak ma 70 lat: nie piszcie o moich urodzinach, bo złapię doła