Żużel. Tony Rickardsson: Po Cardiff w 2005 roku czułem, że zrobiłem już wszystko

WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Tony Rickardsson
WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Tony Rickardsson

- Czułem, że pozostała trójka z finału jechała lepiej ode mnie przez całą noc. Tak naprawdę nie mieliśmy odpowiedniej prędkości, aby móc to wygrać - tak Tony Rickardsson po latach wspomina pamiętną rundę Grand Prix w Cardiff w 2005 roku.

W tym artykule dowiesz się o:

Tony Rickardsson to bez wątpienia jedna z największych legend światowego żużla. Nawet osoby nieinteresujące się czarnym sportem na co dzień, zapytane jakich zawodników kojarzą, jako jednego z pierwszych wskażą Szweda. W swoim dorobku ma 6 złotych medali Indywidualnych Mistrzostw Świata, w tym jeden z czasów jednodniowych finałów. Łącznie posiada 11 krążków różnego koloru.

Rickardsson w trakcie swojej niezapomnianej kariery osiągnął wiele sukcesów. W 2005 roku zdobył ostatnie złoto w Grand Prix. Wygrał wtedy w sumie sześć z dziewięciu rund i zdobył 196 punktów. Takiemu dorobkowi punktowemu dorównał tylko Nicki Pedersen w 2007 roku, lecz zrobił to w 11 rundach cyklu.

Jedną z najbardziej pamiętnych chwil tamtego sezonu była 4. rudna cyklu i niesamowita akcja, którą Szwed wykonał podczas finału w Cardiff. - To była jedna z tych nocy, kiedy sprawy nie układały się doskonale. Oczywiście byliśmy bardzo zadowoleni, że dostaliśmy się do finału, ale naprawdę czułem, że muszę wyciągnąć asa z rękawa - wspomina w rozmowie ze speedwaygp.com.

ZOBACZ WIDEO Leigh Adams mu pomógł. Dzięki niemu junior Fogo Unii Leszno wie więcej

Jak się okazało, mistrz świata z tego roku, faktycznie pokazał coś wyjątkowego. Urodzony w Aveście zawodnik zszokował 40 tys. osób, kiedy przejechał po bandzie Principality w Cardiff, aby wyprzedzić Jarosława Hampela oraz Bjarne Pedersena i wygrać brytyjską rundę po raz drugi.

- Powiedziałem moim mechanikom, żeby zmienili przełożenie w motocyklu i spróbuję zrobić duży, szeroki łuk, szybko dotykając ogrodzenia. Potem okazało się, że jechałem po płocie w połowie łuku. To nie był plan, w każdym razie nie w mojej głowie, ale to naprawdę dobrze wyszło i był to jeden z tych łuków, o których zawsze marzyłem - mówi Rickardsson.

Być może był to jeden z tych impulsów, które popchnęły legendarnego już Szweda do podjęcia decyzji o zakończeniu kariery. Co prawda ścigał się on jeszcze w następnym sezonie, ale był on gotów zawiesić swój kevlar na kołku już w 2005 roku.

- Tamtej nocy faktycznie zdecydowałem się wycofać z żużla. Zaraz po ceremonii powiedziałem swojemu zespołowi, że pod koniec tego roku przejdę na emeryturę. Czułem, że zrobiłem wszystko, co chciałem - mówi były żużlowiec.

Rickardsson przyznaje, że ścigał się tylko z powodu lojalności wobec zespołu ze swojego rodzinnego miasta, Masarny Avesta. - Były pewne problemy w Aveście. Masarna nie mogła znaleźć zastępstwa. Tak więc mój pożegnalny rok 2006 nie był tak naprawdę zaplanowany i również ostatecznie nie wyszedł świetnie - powiedział Szwed.

Legendarny zawodnik z powodu kłopotów zdrowotnych niestety nie dokończył jednak sezonu i przedwcześnie go zakończył, kończąc jednocześnie swoją karierę. W ten sposób nie zdołał zdobyć 7. tytułu, który pozwoliłby mu na samodzielne zajmowanie pierwszego miejsca w rankingu z największą liczbą złotych krążków.

Mimo wszystko Tony Rickardsson w trakcie swojej kariery wprowadził żużel na jeszcze wyższy poziom, a na zawodnika, który dorówna osiągnięciom Szweda, będziemy musieli poczekać jeszcze wiele lat.

Zobacz także:
- Poznaliśmy listę startową finału Złotego Kasku. Brakuje kilku gwiazd
- W PGE Ekstralidze obowiązkowe testy COVID-19 co dwa tygodnie

Źródło artykułu: