Rafał Sz. był pod wpływem alkoholu, kiedy prowadzone przez niego auto zderzyło się czołowo z innym samochodem. Były żużlowiec zdecydował się na manewr wyprzedzania mimo podwójnej ciągłej i doszło do czołowego zderzenia z jadącą z naprzeciwka Mazdą. Kierująca tym pojazdem trafiła w stanie krytycznym do szpitala, a dziś walczy o powrót do zdrowia. Niedawno jej rodzina organizowała zbiórkę pieniędzy w internecie. Chodziło o zgromadzenie 80 tysięcy złotych, by móc wysłać panią Beatę na rehabilitację (więcej TUTAJ).
Tymczasem sąd przedłużył areszt Rafałowi Sz., uzasadniając swoją decyzję tym, że wciąż czeka na opinię biegłych o stanie zdrowia poszkodowanej. Od tego wiele będzie zależało. Były zawodnik ROW-u Rybnik i Włókniarza Częstochowa ma to szczęście, że o ile początkowo lekarze kazali się szykować rodzinie pani Beaty na najgorsze, to teraz jej stan zdrowia sukcesywnie się poprawia. Po czterech tygodniach w śpiączce farmakologicznej walczy ona o powrót do normalnego życia. Odzyskała władzę nad lewą połową ciała, zaczęła mówić. W opisie zbiórki rodzice pani Beaty podkreślali, że walczy dla 5-letniej córeczki.
Rafał Sz. trafił do aresztu pod koniec marca, więc łatwo obliczyć, że po ostatniej decyzji sądu posiedzi w nim do końca września. Grozi mu do 12 lat więzienia, bo nie tylko spowodował wypadek, ale i uciekł z miejsca zdarzenia, nie udzielił pomocy, a potem podał policji fałszywe dane. Na dokładkę był pod wpływem alkoholu. Nie chciał się poddać badaniu, ale ekspertyza potwierdziła, że miał 2 promile.
Były żużlowiec jakiś czas temu napisał list do ofiary, w którym nie tylko przepraszał za to, co zrobił, ale i zapewniał, że się zmienił i zrobi wszystko, by odpracować wyrządzone krzywdy. Już wiadomo, że do końca września nie będzie miał okazji. Reszta zależy od postępów pani Beaty w leczeniu.
Rafał Sz. to jeden z największych talentów rybnickiego żużla. Jako junior jeździł na poziomie późniejszego medalisty Grand Prix Jarosława Hampela. O ile jednak ten ostatni podnosił kwalifikacje, o tyle Rafał Sz. rozmieniał się na drobne. Jego kariera to pojedyncze wyskoki. Miał biegi, w których czarował i ogrywał mistrzów, by za chwilę jechać daleko za plecami słabszych zawodników. Nie przykładał się do treningów, głośno mówił też o słabości do alkoholu. Przez tę ostatnią wpakował się w ogromne problemy.
Czytaj także:
To cud, że nie zakaził całej ligi
ZOBACZ WIDEO Leigh Adams mu pomógł. Dzięki niemu junior Fogo Unii Leszno wie więcej