Tabela nie kłamie: po pierwszych czterech meczach nowego sezonu PGE Ekstraligi Moje Bermudy Stal Gorzów nie ma na swoim koncie ani jednego ligowego punktu. Drużyna Stanisława Chomskiego przegrała nawet na wyjeździe z PGG ROW-em Rybnik, uważanym za zdecydowanie najsłabszą ekipę ligi.
- Mogę zagwarantować, że robimy wszystko, co w naszej mocy, by jak najszybciej złapać formę. Jeździmy bardzo dużo. Tak dużo, że czasami się zastanawiam, czy aż czasem nie za dużo. Wierzę głęboko, że koniec naszych problemów nastąpi już niebawem - przekonuje Szymon Woźniak w rozmowie z Lubuski Sport TVP3.
On sam także nie rozpoczął nowego sezonu z wysokiego C. Po czterech ligowych kolejkach legitymuje się średnią biegową na poziomie 1,053 punktu na wyścig, co jest wynikiem - delikatnie mówiąc - bardzo słabym.
ZOBACZ WIDEO Łaguta: W Polsce brak mi torów crossowych, koparki i domu
- Na to wszystko składa się wiele czynników, ale dla mnie to nie jest żadne wytłumaczenie. Każdy zawodnik jest w tej samej sytuacji, każdy z nas może trenować tylko na swoim torze, co nie pomaga w poradzeniu sobie z problemami sprzętowymi - tłumaczy Woźniak.
- W tym roku jest mi zdecydowanie ciężej niż w poprzednim, jeśli chodzi o złapanie dobrej dyspozycji. Limitery w moim obozie też bardzo mocno namieszały. Do tego doszły silniki od nowego tunera, które muszę poznać i nauczyć się, jak reagują. Same silniki są dobre, ale trzeba nauczyć się je dobrze obsługiwać, w czym jazda na jednym torze nie pomaga - stwierdza żużlowiec Moje Bermudy Stali Gorzów.
Zobacz też:
Żużel. Przegląd tygodnia oczami kibiców. W PGE Ekstralidze nie mogą żyć bez braci Holderów. A rok temu spuścili Get Well
Żużel. Krzysztof Kasprzak się obrazi? Stal nie potrzebuje takiego Kasprzaka