Brytyjczycy to już kolejna nacja, która odwołała swoje rozgrywki żużlowe. Tą decyzją dołączyli do Niemców, którzy już we wczesnej fazie pandemii odwołali Speedway Bundesligę. Można wiele mówić o spadającym poziomie Premiership i Championship, jednakże była to świetna okazja do pokazania się i przede wszystkim zarabiania dla wielu zawodników. To przecież nie bez przyczyny swego czasu mówiło się, że prawdziwego speedwaya uczy się dopiero na krótkich i technicznych torach w Anglii.
Teraz jednak mamy pewność, że liga nie wystartuje i o ile dla jednych jest to zła wiadomość, to dla innych jest ona na wskroś pozytywna. W szczególności można tutaj mówić o przedstawicielach polskich klubów, którzy będą mieli swoich zawodników do pełnej dyspozycji niemalże bez względu na termin.
Jednakże zdaniem Mirosława Berlińskiego, trenera Zdunek Wybrzeża Gdańsk, nie powinno to w jakikolwiek sposób wpłynąć na poziom polskich rozgrywek. - Czy w jakiś sposób zmieni to układ sił? Nie sądzę, to dla nas taka sama wiadomość jak dla pozostałych klubów. Nie jesteśmy żadnym wyjątkiem, zawodnicy rywali też mieli kontrakty w lidze brytyjskiej - mówił dla portalu trojmiasto.pl szkoleniowiec drużyny z Trójmiasta.
ZOBACZ WIDEO Leigh Adams mu pomógł. Dzięki niemu junior Fogo Unii Leszno wie więcej
Co więcej, trener Berliński podchodzi spokojnie do wielu głosów mówiących o dużym problemie dla żużlowców. O ile w przypadku tych nie jeżdżących w polskiej lidze rzeczywiście może okazać się kłopotliwe, to tego problemu już nie ma w przypadku zawodników startujących w naszych rodzimych rozgrywkach.
- Z jednej strony to dla nich mniej okazji do jazdy, z drugiej mniej męczących podróży. Już wcześniej miałem od nich sygnały (od zawodników Zdunek Wybrzeża -przyp. red.), że rozważają rezygnację ze startów na Wyspach. Brali pod uwagę dużą różnicę w zarobkach oraz poziom zabezpieczeń sanitarnych w Anglii - podsumował Mirosław Berliński.
Zobacz także: Sezon w Anglii odwołany
Zobacz także: Doyle miał łzy w oczach