- Uważam, że sędzia za wcześnie podjął decyzję o przerwaniu meczu, bo naprawdę były tylko dwie dziurki. Ale Stasiu Chomski stracił Thomsena, w następnym biegu byłoby 5:1 dla nas. Nie spodziewałem się tego po Stasiu, ale jakoś przekonał sędziego, że nie jedziemy dalej - powiedział Robert Kempiński przed kamerą nSport+.
Trener MrGarden GKM-u Grudziądz jest przekonany, że po trwających kilkadziesiąt minut pracach torowych zawody można było kontynuować. Tym bardziej nie rozumie decyzji arbitra Remigiusza Substyka.
- Panowie, były dwie dziurki, nie róbmy jaj. Normalnie byśmy pojechali te zawody. Odjechaliśmy tyle wyścigów, że dokończylibyśmy ten mecz - stwierdził szkoleniowiec grudziądzkiej drużyny.
ZOBACZ WIDEO Pierwszy i ostatni rok w Unii. Jak nie będą go chcieli, poszuka innego klubu
Koniec końców sędzia zakończył wyścig przy wyniku 29:25 na korzyść MrGarden GKM-u Grudziądz. Należy się jednak spodziewać, że na tym wcale nie koniec, bo o tym spotkaniu będzie jeszcze głośno.
- Chcieliśmy wygrać normalnie, w sportowej walce, chcieliśmy jechać do końca. Drużyna gości straciła jednak jednego seniora, w kolejnych biegach musiałaby jechać juniorami. Stasiu wie, o co chodzi. Ze Stasiem mogliśmy to rozegrać sportowo - przyznał Kempiński.
Zobacz też:
Żużel. GKM - Stal. Sędzia komentuje: Tor można było naprawić, ale trwałoby to nawet dwie godziny
Żużel. Władysław Komarnicki nie wytrzymał po meczu w Grudziądzu. "Farsa i wstyd! Sędzia do ponownego egzaminu!"